wtorek, 5 marca 2013

Rozdział |||

Z perspektywy Sahsy

Słyszałam jak ktoś wali w drzwi, szumy, piski. Kurwa. Sprzątanie, bawienia się z bachorami i kategoryczny zakaz palenia, nie no ta sobota zapowiadała się zajebieście nie ma co. Trzeba przespać cały ten dzień nie ma bata.
- Sahsa rusz dupsko i nam pomóż – krzyczała moja macocha za drzwiami. I palny przespania tego dnia poszły w pizdu.
- Ja pierdole –westchnęłam pod nosem, zakryłam sobie głowę poduszką. Usłyszałam jak odchodzi ale to tylko cisza przed burzą. Wstałam z łóżka i  podeszłam do szafy. Wyjęłam czarną podkoszulkę, bielizną, czarne legginsy i do tego ciepłe skarpetki. Podniosłam z podłogi bluzę i powąchałam czy nadaję się do założenia. Pachniała jeszcze moimi perfumami. Założyłam ją i zapięłam się. Wzięłam z szafki szczoteczkę i pastę do zębów. Pewnie się zapytacie czemu ja trzymam w szafce po to aby nikt nie wrzucił jej do kibla lub mył nią go co często się działo kiedy coś było nie tak. Po tym co się stało w szkole wolałam nie korzystać z szczoteczki z łazienki. Otworzyłam okno, nałożyłam pastę na szczoteczkę i umyłam zęby. Wyplułam piane przez okno i przepłukałam sobie usta wodą która zawsze stała koło mojego łóżka.  Zamknęłam okno. Schyliłam się, wyjęłam spod łóżka moje buty i paczkę fajek. Założyłam je, zrobiłam sobie jeszcze makijaż i  przyłożyłam ucho do drzwi i wsłuchiwałam się. Rodzinka musiał być łazience. Starłam się jak najciszej otworzyć zamek, otworzyłam drzwi moja rodzinka rzeczywiście była w toalecie i  coś czyścili. Wyszłam z pokoju już cicho minęłam łazienkę.
- Sahsa, Sahsa wracaj tu natychmiast –usłyszałam głos macochy. Szybko otworzyłam drzwi wyjściowe  i  otworzyłam drzwi ewakuacyjne do schodów. Zbiegłam po schodach ewakuacyjnych nikt nigdy z nich nie korzystał bo były 2 windy. Zmachałam się trochę, ale nie przestałam zbiegać. Wyszłam z schodów ewakuacyjnych i pobiegłam do wyjścia z bloku. Mark, ochroniarz spojrzał na mnie i otworzył mi drzwi. Rzuciłam tylko cześć i wyszłam. Ruszyłam biegiem do bloku Tayson’a. Udało mi się dobiec ale zmachałam się jak nigdy. Oparłam się o drzwi żeby złapać oddech. Ktoś otworzył drzwi i wpadłam do środka ledwo łapiąc równowagę.
- Oj przepraszam – powiedział jakiś facet. Spojrzałam na niego spod byka i ruszyłam ku widom. Nacisnęłam guzik. Drzwi  windy od razu się otworzyły. Weszłam do środka nacisnęłam guzik z piętrem 7 i czekałam. Zerknęłam w lustro moje włosy wyglądały masakrycznie. Nie skupiłam się nad tym za bardzo bo winda się zatrzymała. Podbiegłam do drzwi Tayson’a, nacisnęłam klamkę i wparowałam do środka. Od razu poszłam do kuchni mama Tayson’a robiła właśnie kanapki.
- Dzień dobry, jest Tayson  w domu? – spytałam się
- Jest w swoim pokoju, weź sobie kanapkę kochana – powiedziała kobieta.
Mimo tego że Tayson był beznadziejnym synem ta mimo wszystko, tolerowało jego wybryki. Wzięłam jedną kanapkę i poszłam do jego pokoju. Tayson właśnie odpalał joint’a.
- Cześć grubasko – przywitał się Tayson siadając na podłodze, wypuszczając dym
- Spierdalaj – rzuciłam tylko i włożyłam sobie całą kanapkę do buzi.
- W jakim celu przyszłaś
- Serio? Przychodzę tu zawsze w sobotę.
- Myślałem że po tym jak wywalili Alex ze szkoły będziesz wolała być sama – powiedziała i usiadł na podłodze.  Miał rację wolałam być sama ale nie chciałam sprzątać i rozmawiać z moją rodzinną. Położyłam się na łóżku Tayson’a. Nastała niezręczna cisza która męczyła mnie jak i jego.
- Dzwoniłeś do Alex- spytałam próbując przerwać ciszę
- Rodzice zabrali jej telefon, – powiedział - Sahsa nie chcę cię wyganiać ale mam pewien plan i trochę mi go psujesz.
Zrobiłam to co mi powiedział już w sumie wolałam siedzieć u siebie w domu niż u niego.Myślałam tylko o tym czy rodzice już wiedzą czy mogę dalej udawać że to był zwykły dzień. Tak bardzo się zamyśliłam że schodząc po schodach źle stanęłam i wywaliłam się tyłkiem zjechałam kilka schodków ale bogu dzięki schodki miały małą przerwę między sobą, a dalszą częścią więc nie zjeżdżałam przez całość. Noga mnie bolała jak cholera, zaczęłam klnąc cicho pod nosem. Złapałam się barierki i wstałam. Rozejrzałam się czy nikt tego nie widziała. Nikogo nie było. Nie miałam pieniędzy ani telefonu aby zadzwonić po taksówkę. Poszłam do domu zajęło mi to sporo czasu ale w końcu doszłam. Pociągnęłam za klamkę zamknięte. Oparłam się od dzwonek, dzwonił bez końca. W końcu moja młodsza siostra mi otworzyła.
-  Szybciej się nie dało- spytałam się zdejmując buty
- Może byś mi podziękowała i przeprosiła za to że nie pojechałam z rodzicami do centrum handlowego- rzuciła w kierunku moich pleców. Olałam to nie miałam ochoty się kłócić. Poszłam do łazienki  i się zamknęłam. Podeszłam do szafeczki i poszukałam mojej farby do włosów. Zmoczyłam sobie włosy i zaczęłam je farbować całe na róż. Wyjęłam z apteczki bandaż i opatrzyłam sobie nogę.
 C.D.N

8 komentarzy:

  1. Suuuuuuuuuuuper!!!Kiedy kolejny???

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty *.* kiedy następny ??!! *___________*
    zapraszam do siebie < 3
    crazy-and-abnormal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dajesz dalej!!! <3 to jest zajekurwabiste ;D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  4. dajesz dalej extra!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wal jak najszybciej następny:D uwielbiam to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedna rzecz mnie wkurza- ciągle powtarzasz wyrazy. Super pomysł, ale nie tak dobre wykonanie. no... niestety. mam nadzieje że to tylko początek, że się rozkręcisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Styl pisania się zmienił. W sumie to było robione przy braku weny, na mus. Ale uważam że jak na mnie to nie jest tak źle - panda ^^

      Usuń