Mogę śmiało stwierdzić że nigdy kiedykolwiek nie miałam więcej spraw na mojej głowie.
Postanowiłam że tak dalej nie może być. Wolałam mieć poukładane w życiu tak jak kiedyś i miałam zamiar to wszystko wyjaśnić. Nawet dzisiaj...
Jako że noc miałam nieprzespaną spałam do 16.00 godziny.
Zajebiście! Przespałam cały dzień!
Szybko zwlokłam się z łóżka, wykonałam poranną toaletę, wzięłam szybki prysznic i ubrałam w jakieś ciuchy. -->
Zgarniając przy okazji telefon z nocnej szafki wybiegłam z pokoju wpadając tam na Rose.
- Alex! Coś się stało? - zapytała patrząc się na mnie przejęta.
- Nie, nie Rose... Po prostu dopiero wstałam z łóżka, bo w nocy nie mogłam zasnąć a mam dzisiaj dużo na głowie... - zaczęłam się jej tłumaczyć, po czym poprawiłam włosy, które spadły mi na oczy.
- To musisz się pośpieszyć z tymi sprawami - powiedziała patrząc na zegarek na ręku, a w drugiej trzymając szczotkę. - Bo za pół godziny zjawiają się rodzice.
- Pięknie... - mruknęłam.
Zaczęłam zbiegać ze schodów na dół.
Miałam pół godziny na to, żeby pójść do Sashy i z nią pogadać i po drodze wpaść do Tyson'a.
Zatrzymując się w holu, przy moich butach mogłam poczuć woń przygotowań na dzisiejszą kolację. Albo obiad...
Elizabeth chodziła wokół wielkiego stołu przygotowując posiłki. Zaczęłam zakładać moje czarne trampki, kiedy kobieta w końcu mnie dostrzegła.
- A gdzie się Panna wybiera? - wyrosła jak spod ziemi przy futrynie wejścia do salonu podpierając się pod boki.
Wyszczerzyłam się do Niej, wyprostowując się i tym samym zostawiając niedowiązanego lewego buta.
- A.... wiesz... Idę coś załatwić... - powiedziałam do Niej, gestykulując każde słowo.
Pokiwała surowo głową, ale po chwili parsknęła śmiechem.
Mimo ze Elizabeth miała już swoje lata, doskonale rozumiała wszystkie moje sprawy i problemy.
- OK, OK Alex... Idź, tylko wróć przed 16:30. - puściła do mnie oczko, a ja jej grzecznie przytaknęłam.
Zabrałam jeszcze swój płaszcz z wieszaka i wyszłam z domu, zamykając za sobą szybko drzwi.
Zwinnie narzuciłam na siebie mój kremowy płaszcz i zabrałam się do wystukiwania sms'a do mojej przyjaciółki, gdy w pewnej chwili straciłam grunt pod nogami i znalazłam się na zimnym asfalcie, pod schodami.
Huk był tak głośny, że Georg podcinający krzewy przy bramie przyleciał w mgnieniu oka, mi z odsieczą.
Pomógł mi wstać.
- Nic Ci nie jest? - zapytał patrząc czy nie odniosłam żadnych obrażeń.
Sprawdziłam czy telefon jest cały. Na szczęście nic mu się nie stało.
- Jeśli zaliczamy do tego potłuczoną dupę do tak. Stało mi się coś. - pomasowałam sobie swoje cztery litery. - Cholernie boli, ale jakoś przeżyję. - dodałam, a mężczyzna się zaśmiał. Spojrzałam na swojego lewego buta.
No tak! Zapomniałam go zawiązać...
Wykonałam tą czynność i stanęłam.
- Dobrze że to tylko to... - machnął ręką Georg i powrócił do swojej przerwanej czynności.

Wyszłam za bramę i dostałam od Niej odpowiedź "Ok..."
Zastanawiałam się jak mam zacząć tą rozmowę. Tak po prostu wejdę do Niej i walnę prosto z mostu: "Hej Sasha. Powiedz mi w końcu co przede mną ukrywasz, bo już doprowadza mnie to do szału. Przecież byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami...". Nie, to na pewno się nie sprawdzi. Pomyślałam że mogła bym ją jakoś podstępem skusić do wyznania mi tej "tajemnicy", albo po prostu pójdę na żywioł i zacznę improwizować.
Naszego samochodu nie było, toteż nie miałam jak poprosić Stefana, żeby mnie podwiózł do przyjaciółki.
Gdybym miała tylko swój wóz, nie byłoby żadnego problemu... Przyszła mi dobra myśl. A mianowicie - muszę się "uśmiechnąć" do rodziców.
W końcu pod koniec wakacji mam urodziny, a jak powiem im teraz to przyzwyczają się z tą myślą i będzie im łatwiej kupić dla mnie prezent. Tak, to zdecydowanie najlepszy pomysł jaki mi przyszedł w ciągu tego tygodnia do głowy.
Zaczęłam kierować się w kierunku przystanku, gdy moim rozmyśleniom przerwał klakson jakiegoś samochodu.
Spojrzałam na źródło dźwięku i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
W samochodzie swojego wujka siedział Matt.
Pomachałam w jego kierunku i podeszłam do samochodu. Chłopak otworzył szybę od strony kierowcy.
- Cześć Alex - wsadziłam głowę do środka i pocałowałam go w policzek na przywitanie.
- Cześć. - uśmiechnęłam się do Niego. - Normalnie spadasz mi z nieba. Właśnie miałam zamiar jechać do Sashy, ale nie mam podwózki. - zrobiłam minę zbitego psa, a Matt parsknął śmiechem.
- Wskakuj. - wskazał głową miejsce obok siebie. Od razu wiedział o co chodzi.
Natychmiast wgramoliłam się na miejsce pasażera. Zamknęłam drzwi i zapięłam pasy.
Normalnie tego nie robię ale musicie wiedzieć że Matt znany jest z tego że lubi szybką jazdę.
Spojrzałam czy sam zapiał pasy. No, jak zwykle nie.
- Weź się zapnij, bo jak spowodujesz wypadek i zginiesz to nie będę miała kierowcy.
- Ha ha ha. Widzę jak się o mnie martwisz - pokazał mi język, ale wykonał tą czynność, którą mu nakazałam.
Ruszyliśmy z piskiem opon.
Przez całą drogę, która trwała ok 5 minut gadaliśmy o Sashy i jej zachowaniu. Matt tak samo jak ja i Tyson zauważył że coś z nią ostatnio nie tak.
Stanęliśmy pod domem naszej przyjaciółki. Podziękowałam mu za podwózkę i weszłam na schodki prowadzące do drzwi wejściowych. Matt już odjechał.
Westchnęłam.
Będzie trudno...
Zapukałam dwa razy i czekałam aż ktoś otworzy mi drzwi. Ku mojej uldze była to sama Sasha.
Przywitałam się z nią i weszłam do środka jej rodzinnego domu.
Było strasznie cicho i pusto, więc zapytałam się jej czy jest sama.
- Jest Precel - zaśmiała się a ja z nią.
Precel to jej kot. Mimo tego że jest samicą, nie zmieniła jej imienia. To dodawało uroku temu kotowi.
Zdjęłam buty a Sasha zniknęła gdzieś w domu.
- Chcesz może coś do picia? - zapytała zapewne z kuchni.
- A co masz? - odkrzyknęłam wieszając płaszcza na wieszak.

- Nie o to mi chodziło - zaśmiałam się, czytając jej w myślach. - Poproszę Pepsi. - poszłam w kierunku miejsca, gdzie ponownie zniknęła.
Sasha nalała nam do szklanek napój, a butelkę wzięła pod pachę.
Postanowiłam jej pomóc, więc zabrałam od Niej swoją szklankę.
- Ale ty łaskawa... - zaśmiała się, a ja wyszczerzyłam się i wzięłam łyk Pepsi.
Poszłyśmy na górę po schodach do jej pokoju.
Miała tam niesłychany bałagan Gdzieniegdzie leżały porozwalane ciuchy, albo buty.
- Widzę że masz porządki... - zauważyłam, a Ona się zmieszała.
- A... tak. - spojrzała na ciuchy. - Kiedyś trzeba posprzątać ten pierdolnik. - uśmiechnęła się i dopaliła komputer.
Usiadłam obok Niej na obrotowym fotelu cały czas popijając picie.
Sasha wzięła łyk swojego i zabrała się do wystukiwania czegoś na klawiaturze.
Patrzyłam na to z zainteresowaniem.
Najpierw wyłączyła Facebook'a, ale okazało się że nic ciekawego na Nim nie było. Następnie weszła na Twitter'a.
Pokazała mi palcem liczbę swoich followers'ów. Teraz sięgała ponad 5.000.
Nie rozumiałam jakim cudem osiągnęła taką liczbę, ani tego, dlaczego mi to pokazała.
- Wiesz dlaczego mam tyle followers'ów? - zapytała w końcu.
- A skąd ja mam kurwa to wiedzieć? - zapytałam się patrząc raz na nią, raz na ekran komputera.
- Dwa słowa... - powiedziała. - Dzięki One Direction.
- To są trzy słowa - zauważyłam.
- Nie ważne... - machnęła ręką zirytowana że wypominam jej niekompetentność.
- Ale nadal nie jarzę... Dzięki tym kolesiom przybyło Ci followers'ów?
- Właśnie tak...
Odłożyłam pustą szklankę na biurko i czekałam na dalsze wytłumaczenia.
- Popatrz. - zaczęła coś klikać zawzięcie myszką i przekręciła monitor bardziej w moją stronę.
- Chyba sobie ze mnie kpisz... - wydusiłam z siebie.
- Nie, właśnie kurwa nie.
- Czyli że jak Ci kolesie kogoś follow' ują to temu komuś przybywają followers'y? - zaczęłam składać to w jedną logiczną całość.
- Brawo inteligencie.
- To jest zdrowo popieprzone... - skwitowałam puszczając mimo uszu przezwisko skierowane w moją stronę.
- Ale zauważ też, że to nie tylko dzięki Nim mam tyle followers'ów. Przed tym, kiedy ich poznałyśmy miałam ok. 3.000. To i tak dużo jak na córkę współprowadzącego hotel. - zauważyła.
Pokiwałam wolno głową.
- Ale to nie zmienia faktu że w tak szybkim tempie przybyło Ci tych 2.000... W końcu "znamy" ich dwa dni. - powiedziałam - To ja się kurwa zastanawiam ile ja mam followers'ów. - żachnęłam się.
- Sprawdź - rzuciła i odsunęła się od komputera.
Zajęłam jej miejsce a Ona moje.

- No chyba kurwa nie... - patrzyłam się w monitor jak wmurowana.
- To wszystko jest jakieś zdrowo popieprzone. - moja przyjaciółka powtórzyła moje wcześniejsze słowa.
Natychmiast jej przytaknęłam.
Po jakimś czasie Sasha wyłączyła komputer i nalała mi kolejną szklankę picia.
- No więc... Chciałaś pogadać. - przypomniała mi.
- Ah tak! - podrapałam się po głowie. - Chciałam się zapytać czy coś w Twoim życiu się zmieniło? - zapytałam prosto z mostu. - Chodzi o to, że ja i chłopaki zauważyliśmy że jesteś ostatnio jakaś nieobecna, zamyślona i przygnębiona.. - wyjaśniłam i czekałam na jej odpowiedź.
Blondynka przygryzła wargę jakby z trudnością się jej o tym mówiło.
- Kiedyś mówiłyśmy sobie wszystko... Nie miałyśmy przed sobą tajemnic - przypomniałam jej.
- Przyrzeknij że pomimo tego, co usłyszysz nie będziesz zła nie będziesz smutna, ani się nie załamiesz. - powiedziała poważnie.
Wybałuszyłam na nią oczy.
Nie wiedziałam że ta sprawa jest aż tak poważna...
- Obiecuję że tego nie zrobię.
Pokiwała głową.

- Jak mam nie być smutna, kiedy moja JEDYNA przyjaciółka powiedziała mi że ... że się wyprowadza? - zapytałam krzycząc, a łzy spłynęły po moich policzkach.
Bez Sashy moje życie nie będzie miało praktycznie sensu. Tyle lat razem...
- Też nie jestem happy i w ogóle, ale nic na to nie poradzę. Tata już postanowił. - westchnęła.
- A ty to tak lekko przeżywasz? - cały czas krzyczałam.
- Alex... mnie też było na początku ciężko, ale już po prostu się do tej myśli przyzwyczaiłam. - zaczęła bawić się palcami u swojej ręki.
- Za ile... ? - zapytałam stanowczym tonem głosu.
- Co za ile?
- Za ie się wyprowadzacie? - powtórzyłam pytanie.
- 7 o 6.00 mamy wylot z Londynu.
- Tak mało czasu... - powiedziałam nadal nie dowierzając.
- Jeszcze cztery dni... - odezwała się.
- To BARDZO MAŁO. - powtórzyłam, gdy mój telefon nagle zaczął dzwonić.

Odebrałam.
- Tak, słucham?
- Alex powinnaś już być w domu. - powiedziała stanowczym tonem głosu.
- Już jest 16.30? - zapytałam zdziwiona.
- Jest już 16.40! - krzyknęła.
No i moje plany z wstąpieniem do Tyson'a legły w gruzach.
- Gdzie jesteś? - zapytała
Nagle zaczęła się o mnie martwić kurwa. Zgrywa dobrą mamusię tylko przy kimś.
- U Sashy. Stefan będzie wiedział gdzie to jest. - powiedziałam patrząc na przyjaciółkę.
- Zaraz będzie. - powiedziała i się rozłączyła.
- Mam dzisiaj kolację z rodzicami i ich gośćmi. Będę musiała zgrywać dobrą córeczkę... - wyjaśniłam Sashy.
- Pojebane to wszystko kurwa... - zauważyła.
- Noo - pokiwałam głową. - To ja się zbieram. - powiedziałam i wstałam z krzesła.
Sasha poszła przede mną. Na dole założyłam szybko buty i Stefan zaczął "klaksonować".
Zdjęłam swój płaszcz i pożegnałam się z Sashą.
- Do zobaczenia... - powiedziałam smutno i wyszłam z domu.
Stefan stał przy krawężniku. Szybko weszłam do samochodu nadal myśląc o przyszłej wyprowadzce Sashy.
Ja tego nie przeżyję...
Po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Stefan wjechał na naszą posesję i wtedy zauważyłam samochód Naszych "gości".

Wbiłam do domu a Stefan za mną. Rozebrałam się i weszłam do salonu, a wtedy zobaczyłam ich.
Siedzących przy MOIM stole, na MOICH krzesłach w MOIM domu.
Tego już kurwa było za wiele...
- Znowu się spotykamy - odezwał się Styles z debilnym uśmieszkiem.
C.D.N
___________________________________________________
Mam do Was prośbę.
Kiedy proszę o jakąś ilość lajków to PROSZĘ NIE PISAĆ KILKA SWOICH KOMENTARZY, bo mnie to wkurza. Nie po to piszę że jak będzie tyle i tyle komentarzy to wstawię kolejny rozdział. Ja po prostu to IGNORUJĘ.
Kiedy proszę o jakąś ilość lajków to PROSZĘ NIE PISAĆ KILKA SWOICH KOMENTARZY, bo mnie to wkurza. Nie po to piszę że jak będzie tyle i tyle komentarzy to wstawię kolejny rozdział. Ja po prostu to IGNORUJĘ.
Co sądzicie o powiedzeniu prawdy Alex przez Sashę?
Spodziewaliście że to 1D będzie na tej kolacji?
Jak myślicie, to o TO chodziło Lilo i Harry'emu?
MACIE JAKIES PYTANIA DO BOHATERÓW? PYTAJCIE!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Tak jak poprzednio - 25 komentarzy i kolejny rozdział. (NIE OD TEJ SAMEJ OSOBY)
Mam nadzieję że Was nie zanudzam i że rozdział się podoba. ♥ (Mile widziane dłuuugie komentarze) - Ten kto napiszę najdłuższego dostanie dedykowany następny rozdział. :)
Plzzz.. daleej ! Jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńJestem directioner i wgl. ale jak tak o nich piszesz to aż mi się ich odechciewa ;P Ale i tak ich kocham <3 Pisz kolejny ;P
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że moje opowiadanie nie jest o jakiejś napalonej fance, która ich śledzi i wchodzi im na każdym kroku na głowę, czego nie lubią i nie mas szans na jakąkolwiek przyszłość z Nimi i zainteresowanie z ich strony.
UsuńMoje opowiadanie ma mieć przekaz, a nie jakieś gówno.
Nie podoba ci się - to w górnym, prawym rogu jest czerwony krzyżyk. :)
"Od nienawiści do miłości - jeden krok"
LOVE & PIECES. Joł.
Super! Nie mogę doczekać się nexta!
OdpowiedzUsuńOlga :)
Twoje opowiadania są super. Pierwsy raz wciągneły mnie takie opowiadania. One są CUDNE :** Nie moge doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nastepny.
OdpowiedzUsuńPisz nastepny i to szybko
OdpowiedzUsuńO matko! Kolejny genialny rozdział. Kurczę, chciałabym żeby Alex się rozpłakała patrząc na Harry'ego, bo on się uśmiechał a jej było tak źle. No i wtedy ona by sobie poszła, a Harry za nią. To by było słodkie. Ale pewnie nie to chcesz pokazać pisząc tego bloga. No w każdym razie... matko, jak ja kocham twojego bloga! Pisz dalej, bo to co piszesz jest super. Takie mam jeszcze pytania.
OdpowiedzUsuń1. Harry, kurwa co cieszysz jape!? Nie widzisz że Alex jest przykro?! Oślepłeś!?
2. Alex, bardzo mi przykro że musisz się rozstać z Sashą, wiem jak to boli kiedy musisz się rozstać z najlepszą przyjaciółką.
3. Tyson, nawet jak cię nie ma to i tak cię kocham <3 Spotkasz się z Alex w następnym rozdziale?
4. Matt, wreszcie! Ej, jaką masz brykę?
Harry: Ja zawsze cieszę japę!!!
UsuńAlex: Dzięki za współczucie. Chociaż to jest dobre.
Tyson: Nie wiadomo czy Alex będzie mnie chciała.
Matt: ZAJEBISTĄ! :D
Bardzo fajne czekam na dalszą część :)
OdpowiedzUsuńte opowiadanie jest A M A Z I N G ! pisz dalej juz się nie mogę doczekać kolejnej części <3
OdpowiedzUsuńświetne *o*kocham to <3
OdpowiedzUsuńFajnie, ale to było trochę przewidywalne, że właśnie oni będą na kolacji.
OdpowiedzUsuńDomyślałam się , że na tej kolacji będzie One Direction . :D No to rozdział jak zawsze zajebisty . *-* Nie rozdzielaj Sashy z Alex , tylko niech ona zamieszka z nią . ; d A no i żeby Alex najpierw chodziła z Taysonem , a później , żeby Harry o nią walczył , bo podejrzewam , że Lilo coś wie. x dd Ale to Twoje opowiadanie więc zrobisz jak uważasz ... Kocham jak piszesz więc pisz jak najszybciej kolejną część ! ♥ Czekam na next . ; D Pierwszy raz rozpisałam się tak pod postem , ale to dlatego , że bardzo mi się podoba . *_____* :D
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że to będą chłopcy z 1D. A tak w ogóle to zajebiste i musisz pisać dalej... CZEKAM! <3
OdpowiedzUsuńGenialne pisz dalej ;*
OdpowiedzUsuńZajebiste, ale domyslalam sie, ze to 1 D przyjedzie na kolacje. Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się akcja.
OdpowiedzUsuńJa też myślałem, że 1D tam wpadnie, cała paczka, Alex się wkurzy, będą rzucali się jedzeniem, a potem zrobią burdę i zostawią roztrzęsioną Alex z jej myślami, która nagle się zakocha w Zaynie. Ale nie... I w sumie lepiej :D skoro każdy rzuca pomysłami na lewo i na prawo, to proponuję, by Sasha przed wyjazdem zaprosiła Alex do siebie, gdzie jej sekretnie powie, że nie ma zamiaru opuszczać tego miejsca i że woli uciec, i zmusić rodziców do namysłu, aniżeli jechać do Kanady, tego pseudo-"państwa" pełnego absurdu i Robin. Przedstawi jej jakiś plan, pomysł - wszystko pod namiotem z kołdry, z latarkami - który będzie chciała wprowadzić w życie, ale się nie uda, bo w ostatniej chwili wydarzy się COŚ niespodziewanego :) I pojedzie, obiecując, że będzie utrzymywać kontakt, lecz więcej się o niej nie usłyszy... A i niech Alex nigdy nie będzie z żadnym z 1D, niech dalej po nich jeździ ^^
OdpowiedzUsuńNaprawdę podoba mi się Twoja wizja, szczególnie, że rozwija się w dość ciekawy sposób, z lekką nutką niespodziewaności. Tak trzymaj :) Choć marzyłem o tym, by rozdział się kończył zdaniem "Alex... nie mogę Cię dłużej okłamywać. Wyprowadzam się.", by wyczekiwać jej reakcji w kolejnym rozdziale, ale w sumie zostawienie jej ze swoimi myślami podczas kolacji z jej "ulubieńcem" też jest kuszącą propozycją :D Ciekawe jak to wszystko zniesie nim eksploduje. Czekam na kolejny!
Pytanie do Sashy... co miałaś ciekawego do zaoferowania Alex do picia? :D
No i do zobaczenia w punkcie kulminacyjnym!
Ścięty Jezus.
Nie sądzę aby się więcej nie spotkały i nie usłyszały. Inny kontynent ale ciągle sławni rodzice i dziewczyny raczej nie przestaną o sobie nigdy myśleć.
UsuńNapisałem "usłyszy", nie "pomyśli" :) A gdzie odpowiedź Sashy? :(
UsuńWiktor, ta odp wyżej nie jest ode mnie. ;)
UsuńSasha: Jack'a Daniels'a albo coś jeszcze mocniejszego.. To są właśnie zalety bycia bogatym, mhm.
Bez imion! :D nie Ty? Hahaha, cóż, pomyliłem się :p ale nie zmienia to faktu, ze ciekawiej (więcej dramaturgii, bólu, krzywd) by bylo gdyby to było okupione właśnie tym całym rozstaniem :p wtedy bym tylko siedział i marzył, i czekał na wielki comeback Sashy ;) to tak, jakbym znów czekał czy Dumbledore faktycznie umarł, czy moze wróci w siódmej części xd
UsuńGrubasie wrócił tylko pod młodszą wersją.^^ Comeback to by było ciekawe.
UsuńTaaa, trochę młodszą, i trochę tylko wspominaną, pało :D chociaż ta scena na peronie 9 i 3/4... hmm... to załóżmy, że Syriusz i jest ok.
UsuńNooo, taki comeback w ostatnim rozdziale, albo w najbardziej krytycznym momencie, kiedy wszystko ma się już walić, dom się pali, psy szczekają, jest mgła, ona nagle puka do drzwi i mówi "co tak długo? pewnie chowałaś cukierki" huehueheuheuehhuueh
"która nagle się zakocha w Zaynie", damn, czyżbym przewidział? :D fuck yeah
Grubasie nie podskakuj, bo cię fałdy zabiją jak je grawitacja przyciągnie w dół. Ej ale imię Dumbledore się pojawiło, a może osiągną to samo co jego imiennicy. Nie sądzę abyś zgadł. :P
UsuńDobra, dobra, bo się w sobie zamknę. Albo nie. Nie chce mi się.
UsuńDOSKONALE WIESZ O CO KTÓREGO ALBUSA MI CHODZIŁO. NIE UDA CI SIĘ. Btw. gdyby "Dumbledore" to było tak w ogóle IMIĘ ;c
A się zobaczy, na razie coś się kroi między nimi, i więcej nie będę się domyślał ;)
W ogóle koniec o Aberfortcie, 3 lata młodszy i wielkie mi młodszy xD
Usuńnie wiem co napisać(nie umiem pisać kom hah) ale CZYTASZ=KOMENTUJESZ wiec super świetnie mega słit słodko i wog <3
OdpowiedzUsuńsuper imagin wgl zajebisty blog hehe :) pozdrowienie
OdpowiedzUsuńMEGA *-* Czekam na XI :D
OdpowiedzUsuńzajebisty czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego, ze względu na jej "miłe i przyjazne" rozmowy z chłopakami <3
OdpowiedzUsuńSUPER !!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńnext next <3 <3 <3
zarąbisteeee *.* dajesz next'aaaaaaaaaaaaa < 3333333
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ? :)
OdpowiedzUsuń