Z perspektywy Sashy
- Cześć Zayn... - powitałam chłopaka niepewnie.
- Sasha? - był najwyraźniej zdziwiony tym, że dzwonię - Coś się stało? Z Alex wszystko w porządku? - zaczął panikować.
Westchnęłam. Chłopak na prawdę kochał moją przyjaciółkę, a ja chciałam mu teraz tylko pomóc.
- Z Alex wszystko okej. - powiedziałam - Mógłbyś przyjechać? Muszę z Tobą poważnie porozmawiać.
- Och? - wydusił. - Mmm, tak, mogę przyjechać, ale gdzie? Do Kanady? - zapytał z niedowierzaniem - Wiesz.. Mamy swój odrzutowiec, ale myślę, że zajęłoby mi to dłuższą chwilkę i...
- Jestem u Alex - przerwałam mu.
- Jak to?
- Nie ważne. Dowiesz się wszystkiego jak przyjedziesz.
Chwila ciszy.
- Czy jest tam z Tobą Alex? - zapytał podejrzliwie.
- Nie, ona o niczym nie wie. Pojechała na miasto...
Westchnął.
- Będę za 10 minut.
- Cześć - rozłączyłam się i opadłam zmęczona na kanapę.
Nie miałam pomysłu na to, co mu powiem, ale muszę jakoś w tej sprawie zadziałać. Od tego są chyba przyjaciele, co nie?
***
Dzwonek do drzwi.
- Wchodź, są otwarte! - krzyczę. Jolin bawi się spokojnie w ogrodzie z Lily i Georgiem, więc na razie mam spokój.
- Cześć Sasha - Zayn niepewnie drapie się w tył głowy.
- Cześć - uśmiecham się serdecznie - Siadaj - mówię mu i sama rzucam się na kanapę.
- No więc... o co chodzi? - marszczy brwi. - Nie bardzo wiem, czemu chciałaś ze mną porozmawiać.
Kładę ręce na udach.
- Słuchaj Malik. Nie chcę obijać w bawełnę. - chłopak kiwa głową, nadal wyraźnie zaintrygowany moim telefonem. - Ale myślę, że zamiast użalać się nad sobą i walić focha na Alex, powinieneś zadziałać.
Westchnął.
- A więc o to chodzi...
- A o co innego ma chodzić? - żachnęłam się.
Chłopak przekręca się tak, że teraz siedzi zwrócony w moją stronę.
- Alex nikogo nie wybrała. W tym jest problem! - wybucham rozdrażniona jego zachwianą pewnością siebie.
Jezu, co z człowiekiem robi miłość. W jednej chwili, z pewnego siebie alvaro, facet zamienia się w miękką pizdeczkę.
Mulat patrzy na mnie z zaskoczeniem.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
Wzdycham, spuszczając trochę z tonu. Czemu on musi udawać w tej chwili idiotę?
- Prawda jest taka, że Al, nie umie pomiędzy Wami wybrać.
Chłopak chamsko parsknął.
- Nie wydaję mi się. Wiem, co wczoraj widziałem. - uśmiecha się z wyraźnie zarysowanym grymasem bólu i żalu.
Automatycznie robi mi się go szkoda, pomimo tego, że robi z igły widły, ale nie mogę go teraz pocieszać, podczas gdy bitwa nadal trwa.
- Słuchaj. - postanawiam w końcu przemówić mu do tego głupiego łba. - Jeśli masz takie nastawienie, to ja Ci szczerze życzę powodzenia, ale to nie jest ten Zayn Malik, jakiego znam i kojarzę. - wytykam w Niego placem. - Albo weźmiesz się w garść, albo pożegnaj się z Alex i daj sobie raz na zawsze spokój. I miej żal do samego siebie, bo to ty spierdolisz sprawę, a nie ona, czy Harry. - na dźwięk jego imienia, chłopak zaciska dłonie w pięści. - Chcesz już przez cała swoją zespołową kadencję patrzeć, jak na bankietach, czy jakichś innych pierdołowatych przyjęciach, Alex przychodzi w towarzystwie Stylesa, a nie Ciebie? - pytam.

- Ja myślę, więc teraz zabieraj swoją Malikową dupę i bierz się w garść. Bo to ty jesteś panem swojego losu. To twoja decyzja, czy uda Ci się z Alex, czy nie. I wszystko teraz leży w twoich rękach. - motywuję go, wstając razem z Nim z kanapy.
- No, ale co ja mam teraz zrobić? - pyta nagle.
Wzdycham i ponownie opadam na kanapę.
- Nad tym jeszcze nie pomyślałam. - mówię. - Widzisz ile musiało czasu mi zając ułożenie wcześniejszej przemowy.
Chłopak lekko się uśmiecha i ponownie siada na swoim miejscu.
Po chwili dostaję smsa.
- To od Alex - mówię.
Po przeczytaniu wiadomości dostaję olśnienia.
- Słuchaj Zayn. Alex zaraz będzie w domu, więc musisz się stąd zmywać. - chłopak spanikowany od razu wstaje z kanapy i ją obchodzi, kierując się ku wyjścia. Zatrzymuję go jednak. - Bądź w Eksaliburze o 10. - mówię - Ubierz jakieś fajne ciuszki i ładnie się wypachnij, a Alex będzie twoja. - puszczam mu oko.
- Czy ja mam ją uwieść po pijaku? - jęknął. - To jest twój plan? - pyta zrezygnowany.
- To pierwszy etap planu - mierzę go wzrokiem. - I nie marudź, bo w przeciwieństwie do Ciebie coś robię.
Chłopak przewraca oczami, wyraźnie rozbawiony.
- Dobra, wynocha. - wypycham go z domu. - Muszę zrobić się na bóstwo.
Zayn stoi rozbawiony przed drzwiami z założonymi rękoma na piersi.
- No już! Mamy godzinę, a ty musisz dobrze wyglądać.
Chłopak podnosi wyniośle jedną z brwi.
- Ja zawsze dobrze wyglądam.
- Tak, tak Malik. - wznoszę oczy ku niebu i zamykam drzwi.
Czas się dobrze zabawić!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPonieważ przez przypadek usunęłam komentarz to wstawię go jeszcze raz. Nie ma to jak mała pomoc przyjaciółki przy wyborze sercowym. Eksaliburze przygotuj się na dziewczyny. :)
Usuńcoś czuje, że będzie się działo :D ciekawie, ciekawie ;d
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz następny ?
OdpowiedzUsuń