~ALEX POV~
Przetarłam oczy i wstałam z łóżka, na którym nie było już Stylesa. Włożyłam stopy w kapcie, naciągnęłam na siebie szlafrok, który jakimś cudem miałam na sobie i poszłam szybko do jadalni, zobaczyć co się dzieje.
Po chwili moim oczom ukazał się widok szarpiących się chłopaków - Harry'ego i Zayna.
Co tutaj robi Zayn?
- Co wy wyprawiacie?! - wrzasnęłam, ale nie zwrócili na mnie nawet najmniejszej uwagi.
Zayn wymierzył Hazzie siarczystego kopniaka w kolano, tak, że tamten upadł z łoskotem na ziemię, ale zaraz szybko wstał, żeby tamtemu przywalić z pięści w brzuch.
Miałam tego dosyć. Szybko podbiegłam żeby ich rozdzielić. Jednak mi się nie udało.
Cała zdenerwowana odeszłam od nich, odgarniając sobie niesforne włosy z twarzy.
- Harry, Zayn wypieprzajcie z mojego domu! - byłam na nich taka wściekła, a jednocześnie było mi przykro, że Zayn musiał zobaczyć scenę, w której śpię wtulona w Stylesa. To nie miało być tak.
Chłopcy dali sobie za wygraną. Finalnie Harry'emu ciekła krew z nosa, a Zayn miał poszarpane ubrania. Styles wytarł krew rękawem i patrzył z zaciętością na Malika.
- A mogę chociaż kurwa umyć ręce?! - wrzasnął Zayn i po chwili spojrzawszy na tamtego zabójczym wzrokiem pomaszerował do łazienki.
Zdenerwowany Harry zabrał swój telefon ze stolika przy tv, kurtkę i wyszedł z mieszkania głośno zatrzaskując za sobą drzwi, spoglądając na mnie przez ułamek sekundy.
Roztrzęsiona ze zdenerwowania poszłam w kierunku otwartej łazienki, w której przebywał Zayn.
Z założonymi rękami oparłam głowę o framugę drzwi i przyglądałam się temu, co robi.

Spojrzałam na jego twarz w odbiciu lustra. Wykrzywiona była złością i żalem. Wprawdzie był zły na tamtego ale jestem pewna, że na mnie bardziej. W końcu, gdyby nie ja...
- Zayn.. - zaczęłam ale mi przerwał.
- Alex, daj mi spokój. - wyszedłszy z łazienki, nawet na mnie nie spojrzał. Po chwili wyszedł z domu zdecydowanym krokiem. I już go nie było.

Usiadłam na kanapie w salonie i sięgnęłam po telefon. Wybrałam numer do Zayna i napisałam mu jedną, krótką wiadomość. "Przepraszam."
Co miałam innego napisać? Że to nie było tak, jak myśli? Bzdura. Każdy głupiec widziałby ten obrazek w ten sam sposób. Innego wytłumaczenia nie było.
Siedząc tak przez jakiś czas, czekając jak głupia na jego odpowiedź, mimo, że wiedziałam, że takowej nie dostanę, usłyszałam dzwonek do drzwi.
Czyżby któryś z nich wrócił?
Chciałam otworzyć drzwi, ale przybysz sam już to zrobił.
- Zayn? - zapytałam z nadzieją, kierując się w stronę drzwi w ciągłym półmroku.
- Zgaduj dalej...
- Sasha!
Gdy wyłoniła się z ciemności z wielkim uśmiechem na twarzy, od razu przygarnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam.
- Co tak długo nie otwierałaś? Cukierki chowałaś co? - zapytała - Gdzie one są? - zaczęła się wygłupiać.
Parsknęłam śmiechem. Tak bardzo mi jej brakowało. Włączyłam światło.
Dziewczyna ubrana była w czarny wielki sweter, krótkie jeansowe spodenki i czarne glany. Wróciłam do jej twarzy. Wyjazd do Kanady zdecydowanie jej służył! Była opalona i.. czy ona podcięła włosy?!
- Co ty tutaj robisz? Wróciliście już?
Dziewczyna pokręciła smutno głową.
- Jestem tu z Jolin.
Mała dziewczynka wyszła zza siostry niepewnym krokiem.
- Heej Jolin! - wzięłam ją na ręce, a mała zaczęła się uśmiechać. - Musisz mi zaraz wszystko opowiedzieć.
***
- Chcesz coś do picia? - pytam dziewczynę, wyjmując waniliową Coca Cole z lodówki.
- Po proszę wodę z lodem.. - mówi, siadając na kanapie, wracając wcześniej z pokoju na górze, gdzie usypiała małą.
Siadam obok niej, podając szklankę.
- No to mów. - zachęcam ją i biorę łyk dobrze schłodzonego picia. Sprawdzam szybko telefon i z przykrością stwierdzam, że nie ma tam żadnej wiadomości.
Sasha podkuliła nogi pod siebie.
Sasha podkuliła nogi pod siebie.
- Wyjeżdżając rodzice zarzekali się, że teraz będzie inaczej, że będą z nami spędzać więcej czasu, że będzie tylko lepiej.. Ha, nic bardziej mylnego - żachnęła się, popijając duży łyk wody. - Tak naprawdę było tak samo jak tutaj.. - stwierdza z goryczą - Tyle, że ty, Matt i... - przerwała. Imię Louisa zawisło w powietrzu. - byliście daleko...
Uśmiechnęłam się do niej. Na szczęście, nie tylko ja tęskniłam.
- Więc, co chcesz teraz zrobić?
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Pomyślałam, że mogłybyśmy przez jakiś czas pomieszkać z Tobą, podczas gdy nie wymyślę, jakiegoś mądrzejszego planu. - spojrzała na mnie niepewnie.
Położyłam jej rękę na ramieniu.
- Jeśli o to chodzi, to wiesz, że nie ma problemu. - uśmiechnęłam się do niej. - Boję się tylko konsekwencji. Dobrze wiesz, że twój ojciec nie puści tego płazem. - dodałam.
Sasha pokiwała wolno głową, doskonale zdając sobie sprawę z moich słów.
- A co robił tutaj Zayn? - zapytała po chwili, wyraźnie zaciekawiona.
Westchnęłam.
- Też chciałabym to wiedzieć. - dziewczyna popatrzyła się na mnie zaintrygowana. - Po widzianym koncercie, chciałam jak najszybciej zobaczyć się z Harrym, żeby z nim wszystko wyjaśnić.
- I co? - weszła mi w słowo.
Pokręciłam głową.
- Sprawa ciągle wisi nie zamknięta i niewyjaśniona.
- No dobra, ale jaki udział ma w tym wszystkim Zayn? - pyta zbita z tropu.
Poprawiłam się na siedzeniu.
- Gdy się obudziłam, Zayn już tu był. - wyjaśniłam. - Tłukli się.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, jak spodki.
- Co takiego?
Pokiwałam głową.
- Zasnęłam z Hazzą na tej kanapie, podczas oglądania jednego z filmów. - poklepałam jej siedzenie - Zayn zobaczył nas w tej dwuznacznej sytuacji i prawdopodobnie wybuchł.
- A jak się tutaj dostał, nie budząc Stephana i reszty?
- To jest dla mnie zagadką... - mruknęłam.
Przyznam, że nie zastanawiałam się nad tym wcześniej. Byłam zbyt wściekła na siebie samą, za to wszystko, co się tutaj wydarzyło i dociekliwość zeszła na drugi plan.
- Z przyjaciół we wrogów... - skwitowała westchnieniem Sasha, kręcąc z niedowierzaniem głową. Upiła resztkę picia i odstawiła ją na mahoniowy stolik przed nami.
- Już nie wiem co mam robić, Sasha - oparłam głowę o jej policzek, zdając sobie sprawę z mojej bezradności.
Dziewczyna objęła mnie ramieniem.
- A co podpowiada Ci serce? - pyta.
Zamykam oczy, próbując się w nie wsłuchać. Niestety żadnego konkretnego impulsu.
- Nie wiem. Zagłuszone jest chyba przez zdrowy rozsądek.
- W takim razie, co on ci mówi? - odsuwa mnie o kilka centymetrów i wyczekuje odpowiedzi.
- Żebym dała sobie spokój z obydwoma.
- Dlaczego?
- Ponieważ nie umiem jednoznacznie wybrać jednego, a nie chcę ranić ich obydwu.
Brakowało mi tego, że nie mogłam się nikomu wygadać.
- Ale czy jeśli odsuniesz ich obydwu od siebie, to nie pęknie Ci serce? W końcu ich kochasz... - szepcze
- W tym problem. - mówię - Nie umiem wybrać z pomiędzy ich dwóch, bo jeśli wybiorę Harry'ego, to ucierpi na tym Zayn, a jeśli odwrotnie, to Harry sobie tego nie wybaczy.
- Zrób jak uważasz. - znowu przygarnia mnie do siebie - Ale jakiej nie podejmiesz decyzji, wiedz, że zawsze możesz na mnie polegać.
- Więc, co chcesz teraz zrobić?
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Pomyślałam, że mogłybyśmy przez jakiś czas pomieszkać z Tobą, podczas gdy nie wymyślę, jakiegoś mądrzejszego planu. - spojrzała na mnie niepewnie.
Położyłam jej rękę na ramieniu.
- Jeśli o to chodzi, to wiesz, że nie ma problemu. - uśmiechnęłam się do niej. - Boję się tylko konsekwencji. Dobrze wiesz, że twój ojciec nie puści tego płazem. - dodałam.
Sasha pokiwała wolno głową, doskonale zdając sobie sprawę z moich słów.
- A co robił tutaj Zayn? - zapytała po chwili, wyraźnie zaciekawiona.
Westchnęłam.
- Też chciałabym to wiedzieć. - dziewczyna popatrzyła się na mnie zaintrygowana. - Po widzianym koncercie, chciałam jak najszybciej zobaczyć się z Harrym, żeby z nim wszystko wyjaśnić.
- I co? - weszła mi w słowo.
Pokręciłam głową.
- Sprawa ciągle wisi nie zamknięta i niewyjaśniona.
- No dobra, ale jaki udział ma w tym wszystkim Zayn? - pyta zbita z tropu.
Poprawiłam się na siedzeniu.
- Gdy się obudziłam, Zayn już tu był. - wyjaśniłam. - Tłukli się.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, jak spodki.
- Co takiego?
Pokiwałam głową.
- Zasnęłam z Hazzą na tej kanapie, podczas oglądania jednego z filmów. - poklepałam jej siedzenie - Zayn zobaczył nas w tej dwuznacznej sytuacji i prawdopodobnie wybuchł.
- A jak się tutaj dostał, nie budząc Stephana i reszty?
- To jest dla mnie zagadką... - mruknęłam.
Przyznam, że nie zastanawiałam się nad tym wcześniej. Byłam zbyt wściekła na siebie samą, za to wszystko, co się tutaj wydarzyło i dociekliwość zeszła na drugi plan.
- Z przyjaciół we wrogów... - skwitowała westchnieniem Sasha, kręcąc z niedowierzaniem głową. Upiła resztkę picia i odstawiła ją na mahoniowy stolik przed nami.
- Już nie wiem co mam robić, Sasha - oparłam głowę o jej policzek, zdając sobie sprawę z mojej bezradności.
Dziewczyna objęła mnie ramieniem.
- A co podpowiada Ci serce? - pyta.
Zamykam oczy, próbując się w nie wsłuchać. Niestety żadnego konkretnego impulsu.
- Nie wiem. Zagłuszone jest chyba przez zdrowy rozsądek.
- W takim razie, co on ci mówi? - odsuwa mnie o kilka centymetrów i wyczekuje odpowiedzi.
- Żebym dała sobie spokój z obydwoma.
- Dlaczego?
- Ponieważ nie umiem jednoznacznie wybrać jednego, a nie chcę ranić ich obydwu.
Brakowało mi tego, że nie mogłam się nikomu wygadać.
- Ale czy jeśli odsuniesz ich obydwu od siebie, to nie pęknie Ci serce? W końcu ich kochasz... - szepcze
- W tym problem. - mówię - Nie umiem wybrać z pomiędzy ich dwóch, bo jeśli wybiorę Harry'ego, to ucierpi na tym Zayn, a jeśli odwrotnie, to Harry sobie tego nie wybaczy.
- Zrób jak uważasz. - znowu przygarnia mnie do siebie - Ale jakiej nie podejmiesz decyzji, wiedz, że zawsze możesz na mnie polegać.
No w końcu trochę się czekało. Gratki dla chłopaków za bójkę. Wielki comeback Sashy, a ta myśli o cukierkach. Dobrze że Alex będzie miała w końcu tak bliską osobę przy sobie. Ciekawe kogo wybierze, w każdym razie ma dwóch adoratorów. YOU RULE GIRL.
OdpowiedzUsuńno doczekaliśmy się nowego rozdziału :D i co będzie dalej, dobrze że jest Sasha i Alex nie jest sama ;d
OdpowiedzUsuń