niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział XX


- Do cholery jasnej uspokójcie się! - podeszłam do nadal próbujących się szarpać chłopaków, którzy pomimo tego byli pod stalowymi ramionami Louis'a i Liam'a.
Nadal patrzyli sobie morderczo w oczy.
- Co wy wyrabiacie?! - zaczęłam się na Nich drzeć. - Kiedyś byłoby to do nie pomyślenia! - właśnie zaczynałam swoją jakże monotonną i mądrą wypowiedź. Zawsze tak miałam po alkoholu. - Byliście przecież dobrymi przyjaciółmi... - przypomniałam im, schodząc trochę z tonu, bo zaczęli się na mnie głupkowato wpatrywać. - Tłuc się o byle jaką dziewczynę?!
- Nie jesteś byle jaka Alex... - zaprzeczył hardo Zayn, na co Styles zaczął potwierdzająco kiwać głową.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale machnęłam tylko ręką i odeszłam. Nie chciało mi się tutaj z Nimi siedzieć ani chwili dużej. Miałam już po dziurki w dupie ich tych całych kłótni. Na prawdę.
Wychodząc z ich posesji, głośno zatrzasnęłam bramę.
Chłodny wiatr dawał się mnie we znaki.
Gdyby nie ta sytuacja, mogłabym powiedzieć że jest bardzo nastrojowo. Właśnie w takie wieczory przesiadywałam z Sashą na dachu mojego domu. Siedziałyśmy w kocach, z kubkami gorącej czekolady i rozmawiałyśmy o naszej przyszłości oświetlane jedynie blaskiem srebrzystego księżyca. Na samą wzmiankę o mojej przyjaciółce, zebrało mi się na płacz. Teraz już nic nie miało być jak dawniej.
- Alex! Alex! Zaczekaj! - usłyszałam za sobą męski głos. Wytarłam pojedynczą łzę, która spływała po moim policzku i się odwróciłam.
Ujrzałam biegnącego w moją stronę Liam'a.
- Chciałem zaoferować, że Cię podrzucę... - przystanął metr ode mnie, jakby w obawie o kolejny wybuch mojej złości. Zamiast tego posłałam mu ciepły uśmiech.
- Dzięki, że o mnie pamiętałeś...
Chłopak był w lekkim szoku ale odwzajemnił uśmiech.
- Nie ma sprawy. Jak coś, to wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć w tej kwestii. - zaoferował się.
Poszliśmy do jego samochodu.
Będąc obok posesji chłopaków nic nie usłyszałam. Liam widząc moje zdziwienie zaczął tłumaczyć.
- Kiedy poszłaś, chłopaki spuścili z tonu. Mogliśmy już ich spokojnie puścić, bez obawy że znowu zaczną skakać sobie do gardeł. - chłopak pokierował mnie do właściwego samochodu i otworzył przede mną drzwi. Czekałam aż sam do Niego wejdzie, aby kontynuował swoją wypowiedź.
Zaraz po chwili usiadł na miejscu kierowcy i zatrzasnął za sobą drzwi. - Taylor, Justin i Selena pierwsi powiedzieli, że nie będą robić nam kłopotu i szybko się zwinęli. Reszta gości w wolniejszym tempie dała nam do zrozumienia, że nie będą sobie robić z Naszego domu hotelu i pozamawiali taksówki, albo, jak w wypadku Ed'a, Victorii i Cody'iego zaczęli się zjeżdżać ich ochroniarze. - brązowooki przekręcił kluczyki w stacyjce i dał na wsteczny. - Zostali jedynie Ci, którzy nie byli w stanie zamówić sobie samochodu. - zakończył swoją najdłuższą jak dotąd w moją stronę wypowiedź, wyjeżdżając z kamiennego podjazdu na ulicę.
- A Ty, dlaczego nie pijesz? - zapytałam się go, przypominając że miałam o to zapytać.
- To ze względu na moją jedną niesprawną nerkę. Nie mogę pić, bo bym się wykończył. - wyjaśnił ze smutnym uśmiechem, odrywając na chwilę wzrok od kierownicy.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
To dla mnie nowość. Wprawdzie wiedziałam podstawowe rzeczy o Liam'ie ale bez zbędnym zagłębień w jego życie.

Rzuciwszy się na swoje kochane łóżko w pełnym opakowaniu (mówię tu o ubraniu), nabrałam wielkiej ochoty na sen, więc momentalnie zasnęłam.

Możecie wierzyć lub nie, ale z chłopakami nie widziałam się ponad tydzień. Nie ze względu mojego kaprysu (No OK, z tego względu również), tylko ze względu na to, że (tak przynajmniej napisał mi Niall) Paul dowiedziawszy się o imprezie urządzonej przez chłopaków, wpadł w taką furię co nie miara i rozkazał im, aby od następnego dnia zaczęli ostro ćwiczyć na próbach. W końcu nadchodził ich wielki koncert na Nowo Jorskiej scenie Madison Square Garden, największej scenie świata.
Nawet gdyby nie ta informacja nie ciągnęłoby mnie do tego aby się z Nimi spotkać. Zayn po tej akcji zadzwonił do mnie chyba z cztery razy, z czego trzech nie odebrałam. Podobno strasznie tego wszystkiego żałuje i tak dalej. Za to Harry ani razu się nie odezwał. Może to i dobrze. Nie chciałam aby znowu coś mu odbiło z tą zazdrością.
Wybrawszy się na popołudniowy jogging z włączoną na full'a muzyką, gdzie słuchałam akurat piosenki Rihanny, wpadłam na jakiegoś kolesia z kapturem na głowie. Właściwie to On wpadł na mnie, ale mniejsza z tym.
- Mógłby Pan uważać... - warknęłam na Niego z niezadowoleniem, bo chcąc nie chcąc musiałam przestać biec.
Gość odwrócił się w moją stronę, a pod kapturem ujrzałam nie kogo innego, jak jaśnie Pana Harry'ego.
- Alex? - ściągnął swoje czarne okulary z nosa, niedowierzając.
- Nie, Królowa Jadwiga. - burknęłam z sarkazmem.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał, nerwowo rozglądając się w koło.
- Biegam, nie widać?
- Właściwie... to nie. - odparł z zadziornym uśmieszkiem.
Przewróciłam znudzona oczami.
- A co Ty tutaj robisz? - zagadnęłam go.
- Byłem akurat załatwić kilka ważnych spraw. - uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
- Aaaaha... To ja nie wnikam. Siema. - wyminęłam go i już chciałam odbiec, kiedy mnie złapał za łokieć.
- Może dasz się gdzieś zaprosić, hm? - podniósł jedną brew do góry, czekając na odpowiedź. - Proszę... - zaczął błagać.
Burza myśli jaka zawirowała w mojej głowie, podsuwała pewne pytania. Czy chcę z Nim gdzieś iść? Czy aby znowu nie wybuchnie wielka afera, że przystawiam się do jednego z członków sławnego zespołu?
Postanowiłam, że jednak dam mu ten raz za wygraną.
- Niech Ci będzie. - rzuciłam w jego kierunku, a ten wyszczerzył się. - Ale jeden jedyny raz, więc nie spierdol tego - zagroziłam mu, a ten zachichotał.
- W takim razie, za godzinę będę pod Twoim domem - puścił w moim kierunku oczko i założył swoje czarne okulary na nos.
Wznowiłam bieg zastanawiając się, czy dobrze robię. W najgorszym wypadku znowu rozpoczną się na mnie hejty ze strony zapalonych fanek 1D. Szczerze? Wisi mi to.

O dziwo? Popołudnie z Harry'm, cały ten pomysł, mój wyskok wydawał mi się na początku wielką klapą, ale kiedy już siedzieliśmy z dobrą godzinę w barze było całkiem okej.
Rozmawialiśmy na wszelkie tematy. Chłopak cały czas przepraszał za tamtą sytuacje i błagał o wybaczenie. Posunął się nawet do klęczenia na kolanach przed całym tłumem, który był w lokalu.
Zrobił niezłą szopkę, ale mu wybaczyłam. W końcu to był pierwszy raz. No i mam nadzieję, że ostatni. Styles chciał dowiedzieć się o mnie jak najwięcej. Jako iż o 18.00 miał samolot do Nowego Jorku, musieliśmy się nieco z tym śpieszyć. Kiedy już zbliżała się godzina jego wylotu zaczęliśmy się zbierać. Zaproponowałam że mogę go "odwieźć", na co bardzo się ucieszył.
- To miłe, serio. - skwitował, kiedy siedzieliśmy już wewnątrz jego czarnego Range Rover'a, którego prowadził jeden z jego ochroniarzy.
Z tego co mi było wiadomo, reszta zespołu była już w Nowym Jorku od wczoraj rano. Tylko Harry postanowił, że zostanie trochę dłużej aby załatwić te "ważne sprawy". Nie zagłębiałam się w to, bo mnie to zbytnio nie interesowało.
Machając w kierunku chłopaka który właśnie kierował się tyłem do swojego samolotu, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w swoją stronę, ale ktoś lekko szarpnął mnie do tyłu.
- Jesteś moja... - szepnął, mając twarz centymetr od mojej i mnie mocno pocałował w usta, po czym szybko odbiegł.
 - KURWA STYLES! - wydarłam się w jego kierunku. - Chuj jebany... - mruknęłam, kiedy wszyscy żegnający się z członkami swoich rodzin zaczęli się na mnie gapić.
 Kiedy Harry zniknął w środku samolotu, udałam się w stronę wyjścia z lotniska. Od razu przedzwoniłam do Stefana, aby po mnie przyjechał.

Siedząc już w samochodzie byłam na TT. Dawno mnie tam nie było, więc pomyślałam, że trzeba zobaczyć co się tam dzieje.
Liczba followersów znowu wzrosła, znowu dostawałam obraźliwe komentarze popierdolonych faneczek 1D, ale jeden mnie szczególnie rozbawił:

Nie ma co, uwielbiam takie tweety. Napisałam tylko:

Zaraz potem przybyło mi kilkadziesiąt RT i FAV. Wyłączyłam TT.

- No to opowiadaj co się wydarzyło w ciągu tego tygodnia.
Właśnie zaczynałam rozmawiać z Sashą na Skype'ie. W końcu, już się nad nią trochę stęskniłam.
- Nic ciekawego... - mruknęłam.
- Alex... - dziewczyna naburmuszyła się. - Tobie zawsze przytrafia się coś, co jest bynajmniej ciekawe, więc proszę Cię, opowiedz mi. - nie dawała za wygraną.
- OK... - po zgodzie opowiedziałam jej o tym, że Zayn zabrał mnie na rejs statkiem, potem o jego bójce z Harry'm, o miłym geście Liam'a, tzw. "szlabanie chłopaków" i dzisiejszym pocałunkiem Harry'ego.
- I nic w tej sprawie nie zrobiłaś? - zapytała podejrzanie, kiedy skończyłam jej mówić w skrócie co mi się takiego przytrafiło.
- No a co miałam zrobić? - zapytałam się jej, wiedząc do czego nawiązuje pytanie.
- No... jak na Ciebie... to spodziewałabym się raczej czegoś w stylu kurwienia na Niego, gonienia go, a potem solidnego przywalenia. - wymieniała.
- Kurwiłam na Niego... - odparłam bez namysłu.
- Oooooooooooo - dziewczyna wydusiła z siebie słodki głosik.
- Co? - warknęłam.
- Alex się zakochała, Alex się zakochała, Alex się zakochała. - zaczęła śpiewać. - I to nie w jednym kolesiu tylko w dwóch.
- Zaczynasz mi działać na nerwy... - powiedziałam zgodnie z prawdą, a ta się uciszyła.
To wcale nie ma być tak! Nie mogłam się w Nich zakochać... Przecież, przecież ja ich nawet nie lubię! OH COME ON Alex, kogo ty się oszukujesz? Zamknij się.
- Na moje oko, to tak wygląda - powiedziała z przekonaniem.
Spojrzałam się na nią.
Może to wszystko prawda? Może serio się zabujałam? NIE W JEDNYM TYLKO W DWÓCH CHŁOPAKACH? O, kurwa. Wpadłam w niezłe gówno.
Przełknęłam głośno ślinę, która ugrzęzła mi w okolicy gardła.
- Boję się... - wydusiłam z siebie, przepełniona strachem.
- Czego? Miłości? - zdziwiła się. - Miłość to pięęęęęęęęęęęęęęękny stan. - zaćwierkała rozmarzona. - Louis pytał się o mnie? - zapytała nagle.
- Nie...
Momentalnie zrzędła jej mina, ale zaraz potem zmusiła się do uśmiechu.
Czy moja przyjaciółka właśnie nie dała mi samoistnego znaku że zakochała się w Lou?!
- Sasha, moje podejrzenia mówią mi że chyba się zakochałaś w Louis'ie. - puściłam jej oczko.
Dziewczyna lekko się speszyła.
- Nie, coś ty...
- Przecież dobrze wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. - przekonywałam ją, a gdy tylko na mnie spojrzała, wyszczerzyłam się zachęcająco.
- Na początku, na tym bankiecie też ich nie lubiłam tak jak ty, potem gdy spotkaliśmy ich w Milk Shake City uświadomiłam sobie, że możemy być dla Nich miłe, ale już na tym ognisku, a potem ten wielki hug na lotnisku... No, chyba się zakochałam. Kurwa. - zakończyła swoją przemowę z uśmiechem goryczy.
- Ej, a czy to nie ty mówiłaś kilka sekund temu że "miłość to pięęęęęęęęęęęęęęęęękny stan"? - zaczęłam ją naśladować, a Sasha zaczęła się śmiać.
- Serio tak powiedziałam? - nie mogła uwierzyć.
- Jesteś bipolarna* - stwierdziłam.
- Bipo co? - zapytała oszołomiona moim zróżnicowanym i pełnym nowych słów językiem.
- Sprawdź sobie w Google. - rzuciłam.
Dalej rozmawiałyśmy o tym że wcale jej się tam nie podoba, że tęskni, potem zebrało nam się na wspomnienia, zaczęłyśmy wyciągać albumy ze zdjęciami z dzieciństwa, gdy nagle Sasha powiedziała.
- Włącz szybko na 4funtv - patrzyła się oszołomiona gdzieś w bok.
Odszukałam pilot od telewizora i szybko go włączyłam. Wybrałam na właściwy kanał i wpatrywałam się w ekran.
- Ta piosenka jest dla mnie bardzo ważna. - zaczął swoją przemowę Harry, stojąc na wielkiej scenie. - Napisałem ją, myśląc o pewnej dziewczynie, która zawirowała całym moim światem. - uśmiechnął się sam do siebie. - Nosi nazwę "Don't let me go**"... Pozwólcie, że ją teraz zaśpiewam dla Was wszystkich, ale szczególnie właśnie dla Niej.
Sasha spojrzała to raz na mnie, to raz na swój tv.
- Chyba mowa o Tobie... - wymamrotała.
Potem dali zbliżenie na minę Zayn'a, która wyrażała zaskoczenie, ale i też wkurzenie.
Kiedy Louis zaczął grać na fortepianie, Styles zaczął śpiewać. (Puść teraz sobie tą piosenkę, a gdy się skończy wznów czytanie)
Potem znów uśmiech wzruszonego Harry'ego.
- Przepraszam - powiedział wycierając swoje łzy, z lekkim wstydem. - Po prostu... Ta dziewczyna jest dla mnie bardzo ważna i chciałbym żeby teraz była tu, obok mnie.
Wyłączyłam tv. Nie uwierzycie ale też miałam łzy w oczach. Dlaczego?
C.D.N
_________________________________________________________
Cześć, cześć! Ten rozdział jak widzicie pojawił się z mniejszym opóźnieniem niż tamten. :) Mam nadzieję że to Was zadowala. Mam lekki zawrót głowy powiązany z tym, ze mamy wakacje, a ja przyjechałam żeby odpocząć, wychill out'ować i takie tam. No, ale nie mogę Was też zawieść :)
Standardowo 25 komentarzy - ciąg dalszy :)
*bipolarny - czyli z dwoma twarzami
** Don't let me go - Nie pozwól mi odejść.
Pewnie zauważyliście kolor różowy w myślach Alex. Uznałam ze tak będzie lepiej, kiedy będę podkreślać jej nieliczne myśli drugiej, milszej podświadomości. :)
Czy Wy też sądzicie że Alex się zakochała?
Co sądzicie o tym pocałunku z Harry'm?
O TEJ PIOSENCE?!
Czy Harry i Zayn w końcu sobie odpuszczą te ciągłe kłótnie i bójki o Alex?
ZADAWAJCIE PYTANIA BOHATEROM!!
Za najdłuższy komentarz zadedykuję komuś kolejny rozdział :) Taki mały bonusik.
Mój ask - http://ask.fm/insaniam PYTAJCIE O CO CHCECIE
Mój TT - https://twitter.com/be_my_zayn OBSERWUJCIE :)








niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział XIX

Po rejsie statkiem Zayn postanowił że tak szybko nie odpuści i nie odwiezie mnie od razu do domu. 
Nie była to zbyt miła dla mnie informacja, zważywszy na mój kiepski stan dzisiejszego dnia. Marzyłam tylko o tym, żeby iść do swojego kochanego łóżka, które było mi najdroższe, a potem zasnąć. Zasnąć i mieć wszystko głeboko w poważaniu. Mogłabym nawet być tą Śnieżką, której tak niecierpiałam za czasów kiedy to jeszcze byłam takim małym wypierdkiem. Mama kiedyś mi ją czytała... Wtedy była normalna. Wtedy wszystko było normalne i takie jakie powinno być. 
Zapytacie teraz pewnie, dlaczego to nie lubiłam tak dobrze znanej i lubianej opowieści o Królewnie Śnieżce? 
Otóż wszystko byłoby jak najbardziej OK, gdyby nie jeden mały szkopuł, na którym kończyła się owa książka. Śnieżka spała ileś tam czasu, krasnoludki płakały, już nie miały żadnej nadzei, kiedy ni z dupy, ni z pietruchy zjawił się jaśnie wielmożny Książe i swym zasranym pocałunkiem ją zbudził. Wszyscy żyli zdrowo i szczęsliwie, bla bla bla... Bajka zjebana i tyle. Dlatego kiedy leżałam w łóżku i mama dochodziła właśnie do tego fragmentu, kazałam jej zaprzestać czytania dalej. Może dziwne z mojej strony, ale jednak takie zakończenie nie wydawało mi się szczególnie zajebiste. 

- Odpowiesz mi na pytanie? - w głebokim zamyśleniu o tak bezsensownej rzeczy, usłyszałam głos lekko zmartwionego Zayn'a. Odrywając swój wzrok od okna, które było z mojej strony, spojrzałam pytająco na mulata.
- Pytałem, czy nie będziesz mieć nic przeciwko, jeśli pojedziemy teraz do Naszego penhaus'a. - odwrócił głowę i zajął się kierowaniem samochodu. - A pytałem dlatego, bo wiem że nie za bardzo przepadasz za Harry'm.
- Jest spoko - odparłam szybciej, niż nad tym pomyślałam i spojrzałam na reakcje Zayn'a, z którego nic nie mogłam wyczytać. - Znaczy ... nic do Niego nie mam. Wcześniej miałam tylko uprzedzenia, a teraz, kiedy go trochę lepiej poznałam, wydaje się mniejszym chujem, jakiego widziałam na początku - zaczęłam się tłumaczyć.
Chłopak milczał z zaciśniętą szczęką.
- Tylko winny się tłumaczy. Wiedziałaś o tym? - zapytał nagle.
Spojrzałam na Niego spode łba.
- Oj Malik, Malik. Jak ty coś pierdolniesz to normalnie gruz z sufitu spada...

Wszedłszy jako pierwsza do środka domu i stojąc w przedpokoju, rozglądając się wkoło, czekałam aż jaśnie Pan Malik zjawi się tutaj ze mną. Możecie wierzyć lub nie, ale to nie była zbyt miła dla mnie sytuacja i w duchu przysięgałam, że jak tylko Zayn się tutaj zjawi, rozszarpię go jak najszybciej.
Od strony schodów prowadzących na górę usłyszałam szybki stupot.
- Zayn kupiłeś coś do żarcia? - usłyszałam rozleniwiony głos Niall'a, a zaraz potem jego całą sylwetkę.
Chłopak spojrzał na mnie doznając szoku.
- Alex? - podrapał się zakłopotany po głowie. - Sorry, myślałem że to Zayn.
- I co? - odezwał się za Nim kolejny głos i na dół zszedł Louis. - ALEX ! - wydarł się w niebogłosy kiedy mnie zobaczył i szybko podreptał w moim kierunku.
- Harry, Liam ruszcie swoje grube dupska i zejdźcie na dół! - Lou zaczął krzyczeć jak małe rozwścieczone, dziecko, po czym głośno tupnął nogą w ciemne panele, jakie rozpościerały się w całej salono - kuchnio - przedpokojo - jadalni. Wyglądało to trochę gejowsko, ale Tomlinson wcale się tym nie przejmował.
Zaraz potem na dole zjawiła się pozostała dwójka chłopaków z Harry'm na czele, który gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się od ucha do ucha i pocałował w policzek. Wszyscy popatrzyliśmy na Niego w wielkim szoku, a w tym najbardziej ja a chwile potem rozległo się głośne gwizdanie od strony Lou.
CO ON SOBIE DO CHOLERY MYŚLAŁ?! ŻE BĘDZIE MNIE TAK BEZKARNIE CAŁOWAĆ W POLICZEK? TO ŻE GO NAWET POLUBIŁAM NIE ZNACZY ŻE MOŻE OT TAK PRZEKRACZAĆ GRANICĘ MOJEJ PRYWATNOŚCI! Już wyobraziłam sobie jak by mu tu przywalić, kiedy się oprzytomniałam.


- Styles, co ty do kurwy jędzy wyprawiasz? - warknęłam na Niego, a stojący przy mnie Niall aż podskoczył.
- Przepraszam, zagalopowałem się... - wydukał, przenosząc swój wzrok marnotrawnego na podłogę.
- Siema, siema ! - usłyszałam za mną głośne wejście smoka i głos Zayn'a, więc się odwróciłam. Malik obładowany był po uszy w jakichś reklamówkach. Wszyscy gapiliśmy się na Niego jak ciela na malowane wrota.
Chłopak zamknąwzy drzwi nogą, postawił przed sobą wszystkie reklamówki i podrapał się po głowie.
- Co macie takie miny jakby ktoś umarł? - zapytał, podchodząc do nas bliżej i patrząc po kolei na twarze swoich przyjaciół, zatrzymując się nieco dłużej na mnie.
- Nie ważne... - odparł lekko zmieszany Liam, zerkając ukradkowo na mnie i Styles'a.
- Hmm... OK, OK. Nie wnikam - Malik podniósł ręce w geście zaniechania dalszych presłuchań i wrócił do toreb. - Byłem szybko w sklepie, żeby uzupełnić naszą lodówkę... Tak jak to co po niektórzy chcieli... - tu spojrzał na Niall'a. Blodnyn podreptał wesoło w strone rozpakowującego przyjaciela.
- To ja już pójdę... - odezwał się Harry i poszedł wolnym, zrezygonowanym krokiem w stronę drzwi.
Nie obchodziło mnie w tej chwili jak sie czuł, bo trochę przesadził. A wiedziałam że nie mogę powiedzieć tego Zayn'owi, bo pomimo tego że nie jesteśmy razem i nigdy nie będziemy, zachowywał się jakbyśmy byli parą. Jego sceny jakiejkolwiek zazdrości przyprawiały mnie już o mdłości. Chociaż... z drugiej strony to było bardzo słodkie... ALEX! Co ty w ogóle gadasz? Pojebało Cię? - odezwał się głos mojego drugiego rozsądku. Sama już nie wiedziałam co myślę... 
-  Halo ! - zobaczyłam przed moją twarzą machającą, męską rękę - Ziemia do Alex ! - krzyczał Zayn, trzymając w ręku puszkę piwa. Zatrzymałą jego wkurwiającą rękę i opuściłam zamaszyście w dół.
-  Słyszałam już to "Halo"... - zgromiłam go wzrokiem.
- Coraz częściej traci się z Tobą kontakt. - powiedział zmartwiony chłopak, przyglądając się mnie dosyć intensywnie.
- Czy to było to, co chciałeś mi powiedzieć? - nie zwróciłam najmniejszej uwagi na jego słowa.
- Nie - uśmiechnął się łobuzersko, nie zwarzając na mój chujowy humor - Pytałem czy  nie będziesz mieć nic przeciwko jak za godzinę zbierze się tutaj kilka naszych znajomych? Mamy zamiar zrobić grupowe ognisko  u nas w ogrodzie. - wyjaśnił, gestykulując niektóre aspekty.
- Nie... - mruknęłam, nie za bardzo zadowolona z tego pomysły. Ale co ja tam mogłam mieć do gadania? W końcu to nie ja tu mieszkam...
- Właśnie masz dużo do gadania... - odparł Zayn, patrząc ze zrozumieniem w moje oczy. Czy On potrafił czytać mi w myślach? Trochę mnie to zszokowało...
- Czytasz mi w myślach? - zapytałam się na głos, a ten tylko parsknął śmiechem.
- Nie... ale łatwo było odczytać co myślisz z twojego wyrazu twarzy - wyjaśnił.
Spojrzałam się na Niego bardzo podejrzanie. Coś mi się nie chciało wierzyć, ale to było jedyne sensowne wytłumaczenie. Już chyba świrowałam... Sceny rodem ze "Zmierzchu"... 

- A gdzie do cholery jest Styles? - Louis zaczął gorączkowo sprawdzać godzinę na swoim zegarku, chodząc w tą i we w tą po przedpokoju.
Jak głupia siedziałam na kanapie w salonie, sącząc leniwie swojego drinka, którego przyrządził mi Zayn. Louis denerwował się na Harry'ego już dobrą godzinę, ale nie wpadł chyba na to, aby do Niego zadzwonić. Postanowiłam podsunąć mu ten pomysł.
- Boże drogi! Alex, dzięki że przypomniałaś mi o moim telefonie, bo przez tego dupka tak się zdenerwowałem że zapomniałem o całym Bożym świecie... - słowo "dupek" powiedział z takim bólem, że zbierało mi się na wymioty.
Chłopak zaczął latać w obie strony w poszukiwaniu swojego telefonu.
Spojrzałam na kanapę. Telefon leżał tuż obok mnie.
- Ej, trzymaj - rzuciłam mu go, a chłopak niezgrabnie go złapał.
- Dzięki - uśmiechnął się do mnie, po czym wybrał numer kumpla i zniknął w jakimś pomieszczeniu.
A ja zaczęłam się zastanawiać o co tu kurwa chodzi.
Louis zachowuje się jak co najmniej chłopak Harry'ego. Taki trochę gejasek, ale nie mnie oceniać. Troszczy się o Niego, złości w jednoznacznych sytuacjach i takie tam. Trochę dziwne, ale może oni mają jakiś potajemny romans? Może są gejami? Ale wtedy Styles nie leciałby tak na mnie co nie? To wszystko jest jakieś zdrowo pojebane, ale mam zamiar coś w tej sprawie się dowiedzieć. Ciekawość - pierwszy stopień do piekła.
Wzięłam kolejny łyk mojego ulubionego napoju, po chwili usłyszawszy dźwięk dzwonka do drzwi, a ze schodów zbiegł na wpół nagi Niall, zakładając w biegu czarną koszulkę.
Obrzuciłam go zniesmaczonym spojrzeniem, ale ten nic sobie z tego nie zrobił. Otworzył szybko drzwi.
Do pomieszczenia wparowała reszta chłopaków.
- Justin! Selena! - usłyszałam głos rozentuzjazmowanego Niall'a. - Wchodźcie... - zaprosił przybyszów gestem ręki, a Ci posłusznie weszli do środka.
1D zaczęło się z Nimi witać i takie tam, a ja siedziałam cały czas na swoim miejscu jak głupia.
Co jak co, ale nie przebadam za tym pedałem. Moje zdanie i tyle, więc nie miałam zamiaru się z Nimi witać. Selena też nie wydawała mi się jakaś zajebiście fajna. Zwykli ludzie. Dupy nie urywają, staniki nie latają.
- Siema - nagle jego głos rozbrzmiał nieco głośniej, a ja zerknęłam czy mówi do mnie.
Na moje nieszczęście tak. Kurwa. Jeszcze ten cholerny uśmiech...
Chłopak czekał aż coś mu odpowiem.
- Elo - mruknęłam nie zważając na Niego większej uwagi i zajęłam się dokańczaniem napoju w szklance.
Liam klasnął głośno w dłonie, przerywając bezsensowną ciszę.
- Może chodźmy już na ogród... - zaproponował, po czym wszyscy poszli w stronę właściwych drzwi.
- Hej... - nagle przede mną wyrósł jak z ziemi Malik. - Co jest?
- Nie nic... - powiedziałam z sarkazmem i upiłam końcówkę drinka. - Oprócz tego że cholernie się nudzę, jest mi niedobrze, chcę mi się spać, tęsknie za Sashą, a do tego jestem na imprezie z kimś kogo w ogóle nie trawię... Jest spoko - podniosłam kciuk w górę i uśmiechnęłam się do Niego kwaśno.
- Bez przesady... - zaoponował. - Justin jest spoko, tak samo jak Selena.
Spojrzałam się na Niego z kpiną.
Chłopak pokręcił głową i wstał z klęczków, a następnie wyciągnął w moim kierunku dłoń.
- No chodź... - ponaglił mnie, kiedy tak wpatrywałam się w Niego.
- Umiem chodzić o własnych siłach. - spojrzałam na Niego spode łba, a ten schował rękę do kieszeni.
- Zawsze coś przekręcisz... - mruknął niezadowolony.
Zostawiwszy pustą szklankę na stoliku obok kanapy dźwignęłam się na rękach i już po chwili byłam w pozycji stojącej.
- Prowadź...

Wyszedłszy za chłopakiem na zewnątrz ogarnął mnie chłód. Mimo że nie byłam ubrana zbyt letnio, zaczęłam telepać.
W ogrodzie byli już chłopaki, ze Styles'em, zakochana para oraz jakaś laska...
Nadal podążając w ich kierunku coraz intensywniej przyglądałam się owej dziewczynie. Skądś ja kojarzyłam.
Gdy już byliśmy wystarczająco blisko rozpoznałam ją.
HA! Kto by pomyślał! Obok tego zjeba siedziała jego była dziewczyna, o której ostatnio było bardzo głośno. W samej osobie Taylor Swift. Ale zaraz, zaraz... czy Oni trzymają się za ręce? Spojrzałam raz jeszcze i nic takiego nie widziałam. Chyba musiało mi się przewidzieć.
Styles patrzył się na mnie oczekując chyba jakiejkolwiek oznaki zazdrości, a ja jak na złość posłałam mu ciepły uśmiech. Lubiłam bawić się moim "ofiarami".
Usiadłam na wolnym miejscu obok Zayn'a, który się do mnie uśmiechnął w zadowoleniu.


Śmiechy, śpiewy, tańce, wesołe gaworzenie, a do tego co jakiś czas nowa dostawa gości.
Siedzieliśmy już w grupie ok. 40 osób z Nami włącznie. Wszyscy świetnie się bawili.
Obejmujący mnie Zayn cały czas wymieniał zdania ze swoimi znajomymi, a ja gapiłam się na przeciwko mnie, gdzie siedział lekko schlany Harry. Dotąd nie widziałam zbytnio jego jednoznacznych gestów skierowanych do Taylor.
- Dobra! - nagle chłopak wstał z siedzenia tak szybko, że siedząca obok Niego Taylor aż podskoczyła z zaskoczenia. - Zayn czy mógłbyś w końcu puścić Alex? - warknął.
Malik spojrzał na Niego w wielkim szoku, wstając.
- O co Ci kurwa chodzi? Okres masz? - zaczął z Niego kpić, a kilka osób zaśmiało się z jego słów.
- Chodzi mi o to że nie mogę już patrzeć na to, jak trzymasz Alex w objęciach...
- Zimno jej było szajbusie więc ją objąłem.
Styles zaczął się śmiać, chyba nie za bardzo wierząc w słowa mulata, a po chwili dał chłopaków prawego sierpowego prosto w nos.
Potem wszystko potoczyło się strasznie szybko. Zayn i Harry naparzali się już jakąś chwilę, gdy z domku wybiegł rozgorączkowany Liam i Louis, którzy zaczęli ich rozdzielać.
Chore?

C.D.N
 
 
20 komenatrzy = ciąg dalszy
PRZYPOMINAM ŻE MOŻECIE ZADAWAĆ PYTANIA BOHATEROM! :)
No i teraz... Nawet nie wiecie jak mi przykro z tego powodu, ze tak długo musieliście czekać na ten rozdział. W prawdzie nie jest idealny, ale chyba dla Was lepiej jak jest w ogóle co nie?
Dzięki że tyle wytrwaliście, serio. Jesteście kochani. :)
Co sądzicie o zachowaniu chłopaków?
O tej całej sytuacji?
CO Z TYSON'EM?
Team Harry czy Team Zayn?