środa, 9 października 2013

Rozdział XXI

Harry napisał dla mnie piosenkę. DLA MNIE. Przyznał to w sposób trochę tajemniczy. Dlaczego? Może chcę aby nie było na mnie więcej hejtów? Ale... nie, to nie muszę być ja. Może mówił o innej dziewczynie. Może tak jest, ale dlaczego ubzdurałam sobie że to może dla mnie? Może chciałabym aby tak było? Może ja się na prawdę w Nim zakochałam? Nie, przecież to jest w chuj nie możliwe. Ja i Harry? Ha ha ha, dobre sobie. Za nic nie widziałabym nas razem. Serio.
- ALEX! - usłyszałam wkurzony głos mojej przyjaciółki, który dobiegał z głośników z laptopa.
Otrząsnęłam się z zamyślenia, które wywołała owa piosenka.
- Tak? - wytarłam lekko wilgotne policzki wierzchem rękawa od mojej bluzy i przeniosłam na nią jeszcze wilgotny od łez wzruszenia wzrok.
- Powiedziałam że powinnaś coś z tym zrobić do jasnej Anielki. - powtórzyła. Zachęciłam ją odpowiednim gestem ręki by ciągnęła swoją wypowiedź. - Harry, jak czarne na białym pokazał, że mu na Tobie zależy i zrobił jeden krok na przód. Teraz czas na Ciebie. - powiedziała ostatnie słowa z większym naciskiem.
- A co jeśli Ci powiem ze tego nie chcę? - zapytałam ją na zaś.
Prychnęła i spojrzała na mnie z politowaniem.
- Serio? - zapytała z sarkazmem. - Chcesz mi wmówić że teraz o Nim nie myślisz? Nie myślisz o tym całym pocałunku, o tych wszystkich sytuacjach, o tej piosence? - Nie odpowiedziałam. - No właśnie! - skwitowała.
- Powiedzmy że jednak myślę. - założyłam, a Ona podniosła wymownie jedną brew ku górze. - Ale zostaje jeszcze kwestia Zayn'a.
- I tu się zaczyna problem... - opuściła wzrok. - Musisz po prostu wybrać pomiędzy Nim a Harry'm.
- To wcale nie jest takie proste... - westchnelam. 
- Domyslam sie, ale nie mozesz robic obydwum nadzieji. To byloby nie w porzadku. - powiedziala Sasha. 
- Wiem... - mialam niezly mentlik w glowie. 
- Dobra Alex, ja musze konczyc, bo tutaj jest zupelnie inna godzina niz u Was, sama rozumiesz... - spojrzala na mnie troche smutna ze music konczyc. - Postaraj sie cos wymyslec. Zdzwonimy sie jeszcze w tym tygodniu. 
- OK, milo bylo z toba porozmawiac. - uśmiechnęłam sie do niej, a po chwili dziewczyna zniknęła. Wyłączyłam Skype'a a następnie laptopa.
Nie wiedziałam co o tym wszystkim mam myśleć. Znowu zadałam sobie masę pytań.
Harry napisał dla mnie piosenkę. DLA MNIE, nie żadnej innej dziewczynie na tym pieprzonym świecie tylko DLA MNIE. A może nie? Może jednak to nie była piosenka dla mnie? Może mowa była tu o innej dziewczynie? W końcu nie powiedział jej imienia, więc mógł to być ktoś inny. A może ja na prawdę chcę żeby tak było? Może jednak coś do Niego czuję? 
Milion pytań w momencie zalało moją głowę. Najgorsze jest w tym że w ogóle nie wiedziałam co jest pewne i oczywiste.
Wyobrażając sobie mnie i Hazzę jako parę, wybuchłam jednak głośnym śmiechem. To nie możliwe żebym go kochała, przecież... ja...On... to dwa różne światy, dwie oddzielne kule, które są tylko częścią jednej atmosfery i tylko to je łączy. A może... Może to, co mówiła Sasha to jednak prawda? Może nie widzę tego wszystkiego? W końcu te wszystkie sytuacje... nie były mi obojętne. Owszem, strasznie się na Niego wkurzałam, ale nic więcej. Kiedyś byłam inna, a teraz dostrzegam że się zmieniam. 
Przypuszczając że czuję coś do Harry'ego pozostawała też równie istotna kwestia Zayna. Od początku miałam z Nim idealny kontakt, świetnie się dogadywaliśmy. Od razu poczułam że będziemy dobrymi znajomymi, ale czy coś więcej? Czy mogłabym dojść do wniosku że go.. że go kocham? To słowo ledwo przeszło mi przez myśl, jakby przechodziło przez jakąś bardzo szczelną barierę.
Jednak, skoro mogłam pomyśleć o tym że mogę coś czuć do Stylesa, to do Zayna mogłam się bardziej przyznać. Z nim było coś zupełnie innego. Może kocham ich obydwu, tylko trudno mi się do tego przyznać? 
Zayn a Harry to dwa zupełnie osobniki, inne charaktery. Mają do mnie inny stosunek, inaczej pokazują swoje uczucia, ale mogę śmiało stwierdzić że obydwaj mnie kochają, że... jestem dla Nich bardzo ważna. To mnie przytłacza. Nie wiem co zrobić w związku z tym. Gdybym jednak wybrała Zayna, Harry miałby złamane serce. Niby nie mam nic do ranienia ludzi, ale jeśli chodzi o Niego czułabym się z tym potwornie. Czy to kolejny dowód na to, że jednak coś pomiędzy nami jest? 
Nagle do głowy wpadł mi jedyny racjonalny pomysł.
Muszę porozmawiać z Harrym. Dlaczego z Nim? Nie wiem i chyba nie chcę tego wiedzieć. Co chciałam mu powiedzieć? Tego też nie wiem. 
Sięgnęłam po swój telefon i szybko napisałam mu wiadomość. Nie liczyłam na to, że ją szybko odczyta, a tym bardziej na to, że odpisze. W końcu nie dawno zaczeli performing.


Jeszcze chwilę patrzyłam na wyświetlacz telefonu, gdy po chwili cisnęłam nim na łóżko i sama się na nie rzuciłam.
Nie wiem jak ja to zrobię, co powiem, ale wiem, że musi tu przyjechać. 
Rozmyślając o tym wszystkich i patrząc się na sufit, który w  świetle nocy teraz był kompletnie czarny, zasnęłam.


_____________________________________________
CZEŚĆ WAM! Wielki powrót ale krótki rozdział haha, no cóż, nie można mieć wszystkiego ;)
TEAM HARRY, CZY TEAM ZAYN? 
Co sądzicie o tym wszystkim? Czy Alex faktycznie może coś czuć do Zayna i Harry'ego? 
Czy dobrze zrobiła prosząc go o spotkanie? 
CZY HARRY NA PRAWDĘ NAPISAŁ TĄ PIOSENKĘ DLA NIEJ? 



niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział XX


- Do cholery jasnej uspokójcie się! - podeszłam do nadal próbujących się szarpać chłopaków, którzy pomimo tego byli pod stalowymi ramionami Louis'a i Liam'a.
Nadal patrzyli sobie morderczo w oczy.
- Co wy wyrabiacie?! - zaczęłam się na Nich drzeć. - Kiedyś byłoby to do nie pomyślenia! - właśnie zaczynałam swoją jakże monotonną i mądrą wypowiedź. Zawsze tak miałam po alkoholu. - Byliście przecież dobrymi przyjaciółmi... - przypomniałam im, schodząc trochę z tonu, bo zaczęli się na mnie głupkowato wpatrywać. - Tłuc się o byle jaką dziewczynę?!
- Nie jesteś byle jaka Alex... - zaprzeczył hardo Zayn, na co Styles zaczął potwierdzająco kiwać głową.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale machnęłam tylko ręką i odeszłam. Nie chciało mi się tutaj z Nimi siedzieć ani chwili dużej. Miałam już po dziurki w dupie ich tych całych kłótni. Na prawdę.
Wychodząc z ich posesji, głośno zatrzasnęłam bramę.
Chłodny wiatr dawał się mnie we znaki.
Gdyby nie ta sytuacja, mogłabym powiedzieć że jest bardzo nastrojowo. Właśnie w takie wieczory przesiadywałam z Sashą na dachu mojego domu. Siedziałyśmy w kocach, z kubkami gorącej czekolady i rozmawiałyśmy o naszej przyszłości oświetlane jedynie blaskiem srebrzystego księżyca. Na samą wzmiankę o mojej przyjaciółce, zebrało mi się na płacz. Teraz już nic nie miało być jak dawniej.
- Alex! Alex! Zaczekaj! - usłyszałam za sobą męski głos. Wytarłam pojedynczą łzę, która spływała po moim policzku i się odwróciłam.
Ujrzałam biegnącego w moją stronę Liam'a.
- Chciałem zaoferować, że Cię podrzucę... - przystanął metr ode mnie, jakby w obawie o kolejny wybuch mojej złości. Zamiast tego posłałam mu ciepły uśmiech.
- Dzięki, że o mnie pamiętałeś...
Chłopak był w lekkim szoku ale odwzajemnił uśmiech.
- Nie ma sprawy. Jak coś, to wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć w tej kwestii. - zaoferował się.
Poszliśmy do jego samochodu.
Będąc obok posesji chłopaków nic nie usłyszałam. Liam widząc moje zdziwienie zaczął tłumaczyć.
- Kiedy poszłaś, chłopaki spuścili z tonu. Mogliśmy już ich spokojnie puścić, bez obawy że znowu zaczną skakać sobie do gardeł. - chłopak pokierował mnie do właściwego samochodu i otworzył przede mną drzwi. Czekałam aż sam do Niego wejdzie, aby kontynuował swoją wypowiedź.
Zaraz po chwili usiadł na miejscu kierowcy i zatrzasnął za sobą drzwi. - Taylor, Justin i Selena pierwsi powiedzieli, że nie będą robić nam kłopotu i szybko się zwinęli. Reszta gości w wolniejszym tempie dała nam do zrozumienia, że nie będą sobie robić z Naszego domu hotelu i pozamawiali taksówki, albo, jak w wypadku Ed'a, Victorii i Cody'iego zaczęli się zjeżdżać ich ochroniarze. - brązowooki przekręcił kluczyki w stacyjce i dał na wsteczny. - Zostali jedynie Ci, którzy nie byli w stanie zamówić sobie samochodu. - zakończył swoją najdłuższą jak dotąd w moją stronę wypowiedź, wyjeżdżając z kamiennego podjazdu na ulicę.
- A Ty, dlaczego nie pijesz? - zapytałam się go, przypominając że miałam o to zapytać.
- To ze względu na moją jedną niesprawną nerkę. Nie mogę pić, bo bym się wykończył. - wyjaśnił ze smutnym uśmiechem, odrywając na chwilę wzrok od kierownicy.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
To dla mnie nowość. Wprawdzie wiedziałam podstawowe rzeczy o Liam'ie ale bez zbędnym zagłębień w jego życie.

Rzuciwszy się na swoje kochane łóżko w pełnym opakowaniu (mówię tu o ubraniu), nabrałam wielkiej ochoty na sen, więc momentalnie zasnęłam.

Możecie wierzyć lub nie, ale z chłopakami nie widziałam się ponad tydzień. Nie ze względu mojego kaprysu (No OK, z tego względu również), tylko ze względu na to, że (tak przynajmniej napisał mi Niall) Paul dowiedziawszy się o imprezie urządzonej przez chłopaków, wpadł w taką furię co nie miara i rozkazał im, aby od następnego dnia zaczęli ostro ćwiczyć na próbach. W końcu nadchodził ich wielki koncert na Nowo Jorskiej scenie Madison Square Garden, największej scenie świata.
Nawet gdyby nie ta informacja nie ciągnęłoby mnie do tego aby się z Nimi spotkać. Zayn po tej akcji zadzwonił do mnie chyba z cztery razy, z czego trzech nie odebrałam. Podobno strasznie tego wszystkiego żałuje i tak dalej. Za to Harry ani razu się nie odezwał. Może to i dobrze. Nie chciałam aby znowu coś mu odbiło z tą zazdrością.
Wybrawszy się na popołudniowy jogging z włączoną na full'a muzyką, gdzie słuchałam akurat piosenki Rihanny, wpadłam na jakiegoś kolesia z kapturem na głowie. Właściwie to On wpadł na mnie, ale mniejsza z tym.
- Mógłby Pan uważać... - warknęłam na Niego z niezadowoleniem, bo chcąc nie chcąc musiałam przestać biec.
Gość odwrócił się w moją stronę, a pod kapturem ujrzałam nie kogo innego, jak jaśnie Pana Harry'ego.
- Alex? - ściągnął swoje czarne okulary z nosa, niedowierzając.
- Nie, Królowa Jadwiga. - burknęłam z sarkazmem.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał, nerwowo rozglądając się w koło.
- Biegam, nie widać?
- Właściwie... to nie. - odparł z zadziornym uśmieszkiem.
Przewróciłam znudzona oczami.
- A co Ty tutaj robisz? - zagadnęłam go.
- Byłem akurat załatwić kilka ważnych spraw. - uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
- Aaaaha... To ja nie wnikam. Siema. - wyminęłam go i już chciałam odbiec, kiedy mnie złapał za łokieć.
- Może dasz się gdzieś zaprosić, hm? - podniósł jedną brew do góry, czekając na odpowiedź. - Proszę... - zaczął błagać.
Burza myśli jaka zawirowała w mojej głowie, podsuwała pewne pytania. Czy chcę z Nim gdzieś iść? Czy aby znowu nie wybuchnie wielka afera, że przystawiam się do jednego z członków sławnego zespołu?
Postanowiłam, że jednak dam mu ten raz za wygraną.
- Niech Ci będzie. - rzuciłam w jego kierunku, a ten wyszczerzył się. - Ale jeden jedyny raz, więc nie spierdol tego - zagroziłam mu, a ten zachichotał.
- W takim razie, za godzinę będę pod Twoim domem - puścił w moim kierunku oczko i założył swoje czarne okulary na nos.
Wznowiłam bieg zastanawiając się, czy dobrze robię. W najgorszym wypadku znowu rozpoczną się na mnie hejty ze strony zapalonych fanek 1D. Szczerze? Wisi mi to.

O dziwo? Popołudnie z Harry'm, cały ten pomysł, mój wyskok wydawał mi się na początku wielką klapą, ale kiedy już siedzieliśmy z dobrą godzinę w barze było całkiem okej.
Rozmawialiśmy na wszelkie tematy. Chłopak cały czas przepraszał za tamtą sytuacje i błagał o wybaczenie. Posunął się nawet do klęczenia na kolanach przed całym tłumem, który był w lokalu.
Zrobił niezłą szopkę, ale mu wybaczyłam. W końcu to był pierwszy raz. No i mam nadzieję, że ostatni. Styles chciał dowiedzieć się o mnie jak najwięcej. Jako iż o 18.00 miał samolot do Nowego Jorku, musieliśmy się nieco z tym śpieszyć. Kiedy już zbliżała się godzina jego wylotu zaczęliśmy się zbierać. Zaproponowałam że mogę go "odwieźć", na co bardzo się ucieszył.
- To miłe, serio. - skwitował, kiedy siedzieliśmy już wewnątrz jego czarnego Range Rover'a, którego prowadził jeden z jego ochroniarzy.
Z tego co mi było wiadomo, reszta zespołu była już w Nowym Jorku od wczoraj rano. Tylko Harry postanowił, że zostanie trochę dłużej aby załatwić te "ważne sprawy". Nie zagłębiałam się w to, bo mnie to zbytnio nie interesowało.
Machając w kierunku chłopaka który właśnie kierował się tyłem do swojego samolotu, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w swoją stronę, ale ktoś lekko szarpnął mnie do tyłu.
- Jesteś moja... - szepnął, mając twarz centymetr od mojej i mnie mocno pocałował w usta, po czym szybko odbiegł.
 - KURWA STYLES! - wydarłam się w jego kierunku. - Chuj jebany... - mruknęłam, kiedy wszyscy żegnający się z członkami swoich rodzin zaczęli się na mnie gapić.
 Kiedy Harry zniknął w środku samolotu, udałam się w stronę wyjścia z lotniska. Od razu przedzwoniłam do Stefana, aby po mnie przyjechał.

Siedząc już w samochodzie byłam na TT. Dawno mnie tam nie było, więc pomyślałam, że trzeba zobaczyć co się tam dzieje.
Liczba followersów znowu wzrosła, znowu dostawałam obraźliwe komentarze popierdolonych faneczek 1D, ale jeden mnie szczególnie rozbawił:

Nie ma co, uwielbiam takie tweety. Napisałam tylko:

Zaraz potem przybyło mi kilkadziesiąt RT i FAV. Wyłączyłam TT.

- No to opowiadaj co się wydarzyło w ciągu tego tygodnia.
Właśnie zaczynałam rozmawiać z Sashą na Skype'ie. W końcu, już się nad nią trochę stęskniłam.
- Nic ciekawego... - mruknęłam.
- Alex... - dziewczyna naburmuszyła się. - Tobie zawsze przytrafia się coś, co jest bynajmniej ciekawe, więc proszę Cię, opowiedz mi. - nie dawała za wygraną.
- OK... - po zgodzie opowiedziałam jej o tym, że Zayn zabrał mnie na rejs statkiem, potem o jego bójce z Harry'm, o miłym geście Liam'a, tzw. "szlabanie chłopaków" i dzisiejszym pocałunkiem Harry'ego.
- I nic w tej sprawie nie zrobiłaś? - zapytała podejrzanie, kiedy skończyłam jej mówić w skrócie co mi się takiego przytrafiło.
- No a co miałam zrobić? - zapytałam się jej, wiedząc do czego nawiązuje pytanie.
- No... jak na Ciebie... to spodziewałabym się raczej czegoś w stylu kurwienia na Niego, gonienia go, a potem solidnego przywalenia. - wymieniała.
- Kurwiłam na Niego... - odparłam bez namysłu.
- Oooooooooooo - dziewczyna wydusiła z siebie słodki głosik.
- Co? - warknęłam.
- Alex się zakochała, Alex się zakochała, Alex się zakochała. - zaczęła śpiewać. - I to nie w jednym kolesiu tylko w dwóch.
- Zaczynasz mi działać na nerwy... - powiedziałam zgodnie z prawdą, a ta się uciszyła.
To wcale nie ma być tak! Nie mogłam się w Nich zakochać... Przecież, przecież ja ich nawet nie lubię! OH COME ON Alex, kogo ty się oszukujesz? Zamknij się.
- Na moje oko, to tak wygląda - powiedziała z przekonaniem.
Spojrzałam się na nią.
Może to wszystko prawda? Może serio się zabujałam? NIE W JEDNYM TYLKO W DWÓCH CHŁOPAKACH? O, kurwa. Wpadłam w niezłe gówno.
Przełknęłam głośno ślinę, która ugrzęzła mi w okolicy gardła.
- Boję się... - wydusiłam z siebie, przepełniona strachem.
- Czego? Miłości? - zdziwiła się. - Miłość to pięęęęęęęęęęęęęęękny stan. - zaćwierkała rozmarzona. - Louis pytał się o mnie? - zapytała nagle.
- Nie...
Momentalnie zrzędła jej mina, ale zaraz potem zmusiła się do uśmiechu.
Czy moja przyjaciółka właśnie nie dała mi samoistnego znaku że zakochała się w Lou?!
- Sasha, moje podejrzenia mówią mi że chyba się zakochałaś w Louis'ie. - puściłam jej oczko.
Dziewczyna lekko się speszyła.
- Nie, coś ty...
- Przecież dobrze wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. - przekonywałam ją, a gdy tylko na mnie spojrzała, wyszczerzyłam się zachęcająco.
- Na początku, na tym bankiecie też ich nie lubiłam tak jak ty, potem gdy spotkaliśmy ich w Milk Shake City uświadomiłam sobie, że możemy być dla Nich miłe, ale już na tym ognisku, a potem ten wielki hug na lotnisku... No, chyba się zakochałam. Kurwa. - zakończyła swoją przemowę z uśmiechem goryczy.
- Ej, a czy to nie ty mówiłaś kilka sekund temu że "miłość to pięęęęęęęęęęęęęęęęękny stan"? - zaczęłam ją naśladować, a Sasha zaczęła się śmiać.
- Serio tak powiedziałam? - nie mogła uwierzyć.
- Jesteś bipolarna* - stwierdziłam.
- Bipo co? - zapytała oszołomiona moim zróżnicowanym i pełnym nowych słów językiem.
- Sprawdź sobie w Google. - rzuciłam.
Dalej rozmawiałyśmy o tym że wcale jej się tam nie podoba, że tęskni, potem zebrało nam się na wspomnienia, zaczęłyśmy wyciągać albumy ze zdjęciami z dzieciństwa, gdy nagle Sasha powiedziała.
- Włącz szybko na 4funtv - patrzyła się oszołomiona gdzieś w bok.
Odszukałam pilot od telewizora i szybko go włączyłam. Wybrałam na właściwy kanał i wpatrywałam się w ekran.
- Ta piosenka jest dla mnie bardzo ważna. - zaczął swoją przemowę Harry, stojąc na wielkiej scenie. - Napisałem ją, myśląc o pewnej dziewczynie, która zawirowała całym moim światem. - uśmiechnął się sam do siebie. - Nosi nazwę "Don't let me go**"... Pozwólcie, że ją teraz zaśpiewam dla Was wszystkich, ale szczególnie właśnie dla Niej.
Sasha spojrzała to raz na mnie, to raz na swój tv.
- Chyba mowa o Tobie... - wymamrotała.
Potem dali zbliżenie na minę Zayn'a, która wyrażała zaskoczenie, ale i też wkurzenie.
Kiedy Louis zaczął grać na fortepianie, Styles zaczął śpiewać. (Puść teraz sobie tą piosenkę, a gdy się skończy wznów czytanie)
Potem znów uśmiech wzruszonego Harry'ego.
- Przepraszam - powiedział wycierając swoje łzy, z lekkim wstydem. - Po prostu... Ta dziewczyna jest dla mnie bardzo ważna i chciałbym żeby teraz była tu, obok mnie.
Wyłączyłam tv. Nie uwierzycie ale też miałam łzy w oczach. Dlaczego?
C.D.N
_________________________________________________________
Cześć, cześć! Ten rozdział jak widzicie pojawił się z mniejszym opóźnieniem niż tamten. :) Mam nadzieję że to Was zadowala. Mam lekki zawrót głowy powiązany z tym, ze mamy wakacje, a ja przyjechałam żeby odpocząć, wychill out'ować i takie tam. No, ale nie mogę Was też zawieść :)
Standardowo 25 komentarzy - ciąg dalszy :)
*bipolarny - czyli z dwoma twarzami
** Don't let me go - Nie pozwól mi odejść.
Pewnie zauważyliście kolor różowy w myślach Alex. Uznałam ze tak będzie lepiej, kiedy będę podkreślać jej nieliczne myśli drugiej, milszej podświadomości. :)
Czy Wy też sądzicie że Alex się zakochała?
Co sądzicie o tym pocałunku z Harry'm?
O TEJ PIOSENCE?!
Czy Harry i Zayn w końcu sobie odpuszczą te ciągłe kłótnie i bójki o Alex?
ZADAWAJCIE PYTANIA BOHATEROM!!
Za najdłuższy komentarz zadedykuję komuś kolejny rozdział :) Taki mały bonusik.
Mój ask - http://ask.fm/insaniam PYTAJCIE O CO CHCECIE
Mój TT - https://twitter.com/be_my_zayn OBSERWUJCIE :)








niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział XIX

Po rejsie statkiem Zayn postanowił że tak szybko nie odpuści i nie odwiezie mnie od razu do domu. 
Nie była to zbyt miła dla mnie informacja, zważywszy na mój kiepski stan dzisiejszego dnia. Marzyłam tylko o tym, żeby iść do swojego kochanego łóżka, które było mi najdroższe, a potem zasnąć. Zasnąć i mieć wszystko głeboko w poważaniu. Mogłabym nawet być tą Śnieżką, której tak niecierpiałam za czasów kiedy to jeszcze byłam takim małym wypierdkiem. Mama kiedyś mi ją czytała... Wtedy była normalna. Wtedy wszystko było normalne i takie jakie powinno być. 
Zapytacie teraz pewnie, dlaczego to nie lubiłam tak dobrze znanej i lubianej opowieści o Królewnie Śnieżce? 
Otóż wszystko byłoby jak najbardziej OK, gdyby nie jeden mały szkopuł, na którym kończyła się owa książka. Śnieżka spała ileś tam czasu, krasnoludki płakały, już nie miały żadnej nadzei, kiedy ni z dupy, ni z pietruchy zjawił się jaśnie wielmożny Książe i swym zasranym pocałunkiem ją zbudził. Wszyscy żyli zdrowo i szczęsliwie, bla bla bla... Bajka zjebana i tyle. Dlatego kiedy leżałam w łóżku i mama dochodziła właśnie do tego fragmentu, kazałam jej zaprzestać czytania dalej. Może dziwne z mojej strony, ale jednak takie zakończenie nie wydawało mi się szczególnie zajebiste. 

- Odpowiesz mi na pytanie? - w głebokim zamyśleniu o tak bezsensownej rzeczy, usłyszałam głos lekko zmartwionego Zayn'a. Odrywając swój wzrok od okna, które było z mojej strony, spojrzałam pytająco na mulata.
- Pytałem, czy nie będziesz mieć nic przeciwko, jeśli pojedziemy teraz do Naszego penhaus'a. - odwrócił głowę i zajął się kierowaniem samochodu. - A pytałem dlatego, bo wiem że nie za bardzo przepadasz za Harry'm.
- Jest spoko - odparłam szybciej, niż nad tym pomyślałam i spojrzałam na reakcje Zayn'a, z którego nic nie mogłam wyczytać. - Znaczy ... nic do Niego nie mam. Wcześniej miałam tylko uprzedzenia, a teraz, kiedy go trochę lepiej poznałam, wydaje się mniejszym chujem, jakiego widziałam na początku - zaczęłam się tłumaczyć.
Chłopak milczał z zaciśniętą szczęką.
- Tylko winny się tłumaczy. Wiedziałaś o tym? - zapytał nagle.
Spojrzałam na Niego spode łba.
- Oj Malik, Malik. Jak ty coś pierdolniesz to normalnie gruz z sufitu spada...

Wszedłszy jako pierwsza do środka domu i stojąc w przedpokoju, rozglądając się wkoło, czekałam aż jaśnie Pan Malik zjawi się tutaj ze mną. Możecie wierzyć lub nie, ale to nie była zbyt miła dla mnie sytuacja i w duchu przysięgałam, że jak tylko Zayn się tutaj zjawi, rozszarpię go jak najszybciej.
Od strony schodów prowadzących na górę usłyszałam szybki stupot.
- Zayn kupiłeś coś do żarcia? - usłyszałam rozleniwiony głos Niall'a, a zaraz potem jego całą sylwetkę.
Chłopak spojrzał na mnie doznając szoku.
- Alex? - podrapał się zakłopotany po głowie. - Sorry, myślałem że to Zayn.
- I co? - odezwał się za Nim kolejny głos i na dół zszedł Louis. - ALEX ! - wydarł się w niebogłosy kiedy mnie zobaczył i szybko podreptał w moim kierunku.
- Harry, Liam ruszcie swoje grube dupska i zejdźcie na dół! - Lou zaczął krzyczeć jak małe rozwścieczone, dziecko, po czym głośno tupnął nogą w ciemne panele, jakie rozpościerały się w całej salono - kuchnio - przedpokojo - jadalni. Wyglądało to trochę gejowsko, ale Tomlinson wcale się tym nie przejmował.
Zaraz potem na dole zjawiła się pozostała dwójka chłopaków z Harry'm na czele, który gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się od ucha do ucha i pocałował w policzek. Wszyscy popatrzyliśmy na Niego w wielkim szoku, a w tym najbardziej ja a chwile potem rozległo się głośne gwizdanie od strony Lou.
CO ON SOBIE DO CHOLERY MYŚLAŁ?! ŻE BĘDZIE MNIE TAK BEZKARNIE CAŁOWAĆ W POLICZEK? TO ŻE GO NAWET POLUBIŁAM NIE ZNACZY ŻE MOŻE OT TAK PRZEKRACZAĆ GRANICĘ MOJEJ PRYWATNOŚCI! Już wyobraziłam sobie jak by mu tu przywalić, kiedy się oprzytomniałam.


- Styles, co ty do kurwy jędzy wyprawiasz? - warknęłam na Niego, a stojący przy mnie Niall aż podskoczył.
- Przepraszam, zagalopowałem się... - wydukał, przenosząc swój wzrok marnotrawnego na podłogę.
- Siema, siema ! - usłyszałam za mną głośne wejście smoka i głos Zayn'a, więc się odwróciłam. Malik obładowany był po uszy w jakichś reklamówkach. Wszyscy gapiliśmy się na Niego jak ciela na malowane wrota.
Chłopak zamknąwzy drzwi nogą, postawił przed sobą wszystkie reklamówki i podrapał się po głowie.
- Co macie takie miny jakby ktoś umarł? - zapytał, podchodząc do nas bliżej i patrząc po kolei na twarze swoich przyjaciół, zatrzymując się nieco dłużej na mnie.
- Nie ważne... - odparł lekko zmieszany Liam, zerkając ukradkowo na mnie i Styles'a.
- Hmm... OK, OK. Nie wnikam - Malik podniósł ręce w geście zaniechania dalszych presłuchań i wrócił do toreb. - Byłem szybko w sklepie, żeby uzupełnić naszą lodówkę... Tak jak to co po niektórzy chcieli... - tu spojrzał na Niall'a. Blodnyn podreptał wesoło w strone rozpakowującego przyjaciela.
- To ja już pójdę... - odezwał się Harry i poszedł wolnym, zrezygonowanym krokiem w stronę drzwi.
Nie obchodziło mnie w tej chwili jak sie czuł, bo trochę przesadził. A wiedziałam że nie mogę powiedzieć tego Zayn'owi, bo pomimo tego że nie jesteśmy razem i nigdy nie będziemy, zachowywał się jakbyśmy byli parą. Jego sceny jakiejkolwiek zazdrości przyprawiały mnie już o mdłości. Chociaż... z drugiej strony to było bardzo słodkie... ALEX! Co ty w ogóle gadasz? Pojebało Cię? - odezwał się głos mojego drugiego rozsądku. Sama już nie wiedziałam co myślę... 
-  Halo ! - zobaczyłam przed moją twarzą machającą, męską rękę - Ziemia do Alex ! - krzyczał Zayn, trzymając w ręku puszkę piwa. Zatrzymałą jego wkurwiającą rękę i opuściłam zamaszyście w dół.
-  Słyszałam już to "Halo"... - zgromiłam go wzrokiem.
- Coraz częściej traci się z Tobą kontakt. - powiedział zmartwiony chłopak, przyglądając się mnie dosyć intensywnie.
- Czy to było to, co chciałeś mi powiedzieć? - nie zwróciłam najmniejszej uwagi na jego słowa.
- Nie - uśmiechnął się łobuzersko, nie zwarzając na mój chujowy humor - Pytałem czy  nie będziesz mieć nic przeciwko jak za godzinę zbierze się tutaj kilka naszych znajomych? Mamy zamiar zrobić grupowe ognisko  u nas w ogrodzie. - wyjaśnił, gestykulując niektóre aspekty.
- Nie... - mruknęłam, nie za bardzo zadowolona z tego pomysły. Ale co ja tam mogłam mieć do gadania? W końcu to nie ja tu mieszkam...
- Właśnie masz dużo do gadania... - odparł Zayn, patrząc ze zrozumieniem w moje oczy. Czy On potrafił czytać mi w myślach? Trochę mnie to zszokowało...
- Czytasz mi w myślach? - zapytałam się na głos, a ten tylko parsknął śmiechem.
- Nie... ale łatwo było odczytać co myślisz z twojego wyrazu twarzy - wyjaśnił.
Spojrzałam się na Niego bardzo podejrzanie. Coś mi się nie chciało wierzyć, ale to było jedyne sensowne wytłumaczenie. Już chyba świrowałam... Sceny rodem ze "Zmierzchu"... 

- A gdzie do cholery jest Styles? - Louis zaczął gorączkowo sprawdzać godzinę na swoim zegarku, chodząc w tą i we w tą po przedpokoju.
Jak głupia siedziałam na kanapie w salonie, sącząc leniwie swojego drinka, którego przyrządził mi Zayn. Louis denerwował się na Harry'ego już dobrą godzinę, ale nie wpadł chyba na to, aby do Niego zadzwonić. Postanowiłam podsunąć mu ten pomysł.
- Boże drogi! Alex, dzięki że przypomniałaś mi o moim telefonie, bo przez tego dupka tak się zdenerwowałem że zapomniałem o całym Bożym świecie... - słowo "dupek" powiedział z takim bólem, że zbierało mi się na wymioty.
Chłopak zaczął latać w obie strony w poszukiwaniu swojego telefonu.
Spojrzałam na kanapę. Telefon leżał tuż obok mnie.
- Ej, trzymaj - rzuciłam mu go, a chłopak niezgrabnie go złapał.
- Dzięki - uśmiechnął się do mnie, po czym wybrał numer kumpla i zniknął w jakimś pomieszczeniu.
A ja zaczęłam się zastanawiać o co tu kurwa chodzi.
Louis zachowuje się jak co najmniej chłopak Harry'ego. Taki trochę gejasek, ale nie mnie oceniać. Troszczy się o Niego, złości w jednoznacznych sytuacjach i takie tam. Trochę dziwne, ale może oni mają jakiś potajemny romans? Może są gejami? Ale wtedy Styles nie leciałby tak na mnie co nie? To wszystko jest jakieś zdrowo pojebane, ale mam zamiar coś w tej sprawie się dowiedzieć. Ciekawość - pierwszy stopień do piekła.
Wzięłam kolejny łyk mojego ulubionego napoju, po chwili usłyszawszy dźwięk dzwonka do drzwi, a ze schodów zbiegł na wpół nagi Niall, zakładając w biegu czarną koszulkę.
Obrzuciłam go zniesmaczonym spojrzeniem, ale ten nic sobie z tego nie zrobił. Otworzył szybko drzwi.
Do pomieszczenia wparowała reszta chłopaków.
- Justin! Selena! - usłyszałam głos rozentuzjazmowanego Niall'a. - Wchodźcie... - zaprosił przybyszów gestem ręki, a Ci posłusznie weszli do środka.
1D zaczęło się z Nimi witać i takie tam, a ja siedziałam cały czas na swoim miejscu jak głupia.
Co jak co, ale nie przebadam za tym pedałem. Moje zdanie i tyle, więc nie miałam zamiaru się z Nimi witać. Selena też nie wydawała mi się jakaś zajebiście fajna. Zwykli ludzie. Dupy nie urywają, staniki nie latają.
- Siema - nagle jego głos rozbrzmiał nieco głośniej, a ja zerknęłam czy mówi do mnie.
Na moje nieszczęście tak. Kurwa. Jeszcze ten cholerny uśmiech...
Chłopak czekał aż coś mu odpowiem.
- Elo - mruknęłam nie zważając na Niego większej uwagi i zajęłam się dokańczaniem napoju w szklance.
Liam klasnął głośno w dłonie, przerywając bezsensowną ciszę.
- Może chodźmy już na ogród... - zaproponował, po czym wszyscy poszli w stronę właściwych drzwi.
- Hej... - nagle przede mną wyrósł jak z ziemi Malik. - Co jest?
- Nie nic... - powiedziałam z sarkazmem i upiłam końcówkę drinka. - Oprócz tego że cholernie się nudzę, jest mi niedobrze, chcę mi się spać, tęsknie za Sashą, a do tego jestem na imprezie z kimś kogo w ogóle nie trawię... Jest spoko - podniosłam kciuk w górę i uśmiechnęłam się do Niego kwaśno.
- Bez przesady... - zaoponował. - Justin jest spoko, tak samo jak Selena.
Spojrzałam się na Niego z kpiną.
Chłopak pokręcił głową i wstał z klęczków, a następnie wyciągnął w moim kierunku dłoń.
- No chodź... - ponaglił mnie, kiedy tak wpatrywałam się w Niego.
- Umiem chodzić o własnych siłach. - spojrzałam na Niego spode łba, a ten schował rękę do kieszeni.
- Zawsze coś przekręcisz... - mruknął niezadowolony.
Zostawiwszy pustą szklankę na stoliku obok kanapy dźwignęłam się na rękach i już po chwili byłam w pozycji stojącej.
- Prowadź...

Wyszedłszy za chłopakiem na zewnątrz ogarnął mnie chłód. Mimo że nie byłam ubrana zbyt letnio, zaczęłam telepać.
W ogrodzie byli już chłopaki, ze Styles'em, zakochana para oraz jakaś laska...
Nadal podążając w ich kierunku coraz intensywniej przyglądałam się owej dziewczynie. Skądś ja kojarzyłam.
Gdy już byliśmy wystarczająco blisko rozpoznałam ją.
HA! Kto by pomyślał! Obok tego zjeba siedziała jego była dziewczyna, o której ostatnio było bardzo głośno. W samej osobie Taylor Swift. Ale zaraz, zaraz... czy Oni trzymają się za ręce? Spojrzałam raz jeszcze i nic takiego nie widziałam. Chyba musiało mi się przewidzieć.
Styles patrzył się na mnie oczekując chyba jakiejkolwiek oznaki zazdrości, a ja jak na złość posłałam mu ciepły uśmiech. Lubiłam bawić się moim "ofiarami".
Usiadłam na wolnym miejscu obok Zayn'a, który się do mnie uśmiechnął w zadowoleniu.


Śmiechy, śpiewy, tańce, wesołe gaworzenie, a do tego co jakiś czas nowa dostawa gości.
Siedzieliśmy już w grupie ok. 40 osób z Nami włącznie. Wszyscy świetnie się bawili.
Obejmujący mnie Zayn cały czas wymieniał zdania ze swoimi znajomymi, a ja gapiłam się na przeciwko mnie, gdzie siedział lekko schlany Harry. Dotąd nie widziałam zbytnio jego jednoznacznych gestów skierowanych do Taylor.
- Dobra! - nagle chłopak wstał z siedzenia tak szybko, że siedząca obok Niego Taylor aż podskoczyła z zaskoczenia. - Zayn czy mógłbyś w końcu puścić Alex? - warknął.
Malik spojrzał na Niego w wielkim szoku, wstając.
- O co Ci kurwa chodzi? Okres masz? - zaczął z Niego kpić, a kilka osób zaśmiało się z jego słów.
- Chodzi mi o to że nie mogę już patrzeć na to, jak trzymasz Alex w objęciach...
- Zimno jej było szajbusie więc ją objąłem.
Styles zaczął się śmiać, chyba nie za bardzo wierząc w słowa mulata, a po chwili dał chłopaków prawego sierpowego prosto w nos.
Potem wszystko potoczyło się strasznie szybko. Zayn i Harry naparzali się już jakąś chwilę, gdy z domku wybiegł rozgorączkowany Liam i Louis, którzy zaczęli ich rozdzielać.
Chore?

C.D.N
 
 
20 komenatrzy = ciąg dalszy
PRZYPOMINAM ŻE MOŻECIE ZADAWAĆ PYTANIA BOHATEROM! :)
No i teraz... Nawet nie wiecie jak mi przykro z tego powodu, ze tak długo musieliście czekać na ten rozdział. W prawdzie nie jest idealny, ale chyba dla Was lepiej jak jest w ogóle co nie?
Dzięki że tyle wytrwaliście, serio. Jesteście kochani. :)
Co sądzicie o zachowaniu chłopaków?
O tej całej sytuacji?
CO Z TYSON'EM?
Team Harry czy Team Zayn? 



czwartek, 9 maja 2013

Rozdział XVIII

- Jesteś pojebany - zauważyłam ze śmiechem, rzucając w chłopaka poduszką, która zwinnie złapał.
Zamknął za sobą drzwi od domku.
- Gdzieś słyszałem że właśnie to we mnie lubią... - mimo że go nie widziałam, wiedziałam że się uśmiecha.
Rzucił we mnie poduszką, która wylądowała na mojej twarzy.
- Styles, ty idioto! - rzuciłam się na Niego z poduszkami i zaczęłam okładać ze wszystkich stron na ślepo.
W pewnej chwili chłopak złapał mnie za nadgarstki, rzucając wcześniej za mnie swoją poduszkę..
- Nie ładnie tak Panno Harrison, nie ładnie... - powiedział i rzucił mnie na łóżko, sam upadając obok mnie.
Byliśmy teraz na przeciwko siebie, tak że gdyby było jasno widzielibyśmy się.
- Rozumiem że propozycja nadal jest aktualna... - powtórzył.
- Chcesz ze mną spać? - obrzuciłam go złowrogim spojrzeniem.
- Nic Ci nie zrobię, obiecuję...
- No nie wiem - zaczęłam się z Nim drażnić.
- Jeśli się nie zgodzisz, zmuszony będę Cię zgwałcić! - nagle znalazł się nade mną, leżąc na poduszkach, które leżały z kolei na mnie.
- Styles... Moja przestrzeń osobista... - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Chłopak rozejrzał się.
- Coś z nią nie tak? - zapytał głupkowato.
- Naruszasz ją! - krzyknęłam, starając się go ze mnie zwalić, ale na marne.
Sasha przekręciła się z jednej strony na drugą.
- Nie krzycz tak... - zaśmiał się. - Czekam aż pozwolisz mi tutaj spać. - nie odpuszczał - Inaczej Cię zgniotę.  - zagroził mi, a ja wybuchłam śmiechem.
- To śpij, ale leżysz tylko na swojej połowie i nie wtryniasz się we mnie. Bo inaczej urwę Ci to, co tam masz! - w końcu mu uległam, bezwładnie leżąc na łóżku.
- Wiedziałem że w końcu się zgodzisz - odparł uradowany chłopak i ze mnie posłusznie zszedł.
Westchnęłam i położyłam się na swojej połowie. Usłyszałam potem cichy skrzyp dobiegający ze wnętrza łóżka i poczułam wgłębienie z drugiej strony.
- A tak właściwie to dlaczego tak bardzo chciałeś tu spać? - zagadnęłam go po jakiejś chwili.
- Po pierwsze tam jest mało miejsca. Louis i Niall zabrali mi całe łóżko. - zaczął się tłumaczyć jak małe dziecko - A poza tym Sasha mówiła że jakby co to przychodzić, no więc jestem. - chyba przekręcił się w moją stronę.
Pokręciłam głową.
- Jesteś jebnięty Styles. - przypomniałam mu, w razie gdyby zapomniał.
- Ja Ciebie też kocham...

- POBUDKA! POBUDKA! POBUDKA! - do naszego domku wbił rozchulany i głośny Louis z Matt'em.
- Jeszcze pięć minutek... - poprosiłam kompletnie zaspana, zakrywając się kołdrą.
- Nie ma pięciu minutek! - krzyknął Tomlinson, ściągając ze mnie kołdrę.
- Stary ogarnij dupsko, jest 7 nad ranem! - warknął Harry, a Lou dopiero teraz zobaczył że ze mną leży.
- Harry kurwa! - tupnął aktorsko nogą. - Robię się zazdrosny!
- Ty jesteś pojebany Tomlinson! - Styles wybuchł śmiechem, a ja chcąc, nie chcąc wstałam z pozycji leżącej.
- O co chodzi? - doszedł mnie głoś Zayn'a.- WY ZA SOBĄ SPALIŚCIE?! - wydarł się na całe gardło, tak że przysięgam, niedźwiedzie w lesie pobudził.
- Tylko spaliśmy, a wy już jakieś wielkie halo kurwa. - Hazza wstał z łóżka.
- O ja pierdole... - spojrzałam na Sashe, ktora siedziała zaspana na swoim łóżku i patrzyła się na ta cala akcje jak wmurowana.
- Nic się nie wydarzyło - odezwałam się w końcu, ogarniając sterczące na wszystkie strony świata włosy. Dopiero spojrzałam na wszystkich zebranych. - A co Wy się tak kurwa gapicie? - zapytałam. - Jakaś konferencja, przesłuchanie czy coś?
- Nie przespałem się z Alex, tylko z nią spałem. Gdyby nie to że Niall i Louis zabrali mi wyro, to bym się tutaj nie zjawił. - zaczął się głupkowato tłumaczyć Styles, stojąc w samych bokserkach.
- Dobrze wiedziałeś, że była jedna dodatkowa polówka. - odezwał się oskarżycielsko się Zayn.

Patrzyłam się na tą całą sytuację z Sashą.
Dziewczyna bezgłośnie zapyta się mnie "Spaliście ze sobą?" a ja odpowiedziałam "Nie w takim sensie.".
- Dobra, małolaty idziemy na śniadanie bo zaraz Niall wszystko wsunie - przyszedł Liam, obdarowując mnie i Sashę pogodnym uśmiechem. Jako jedyny był chyba dziś normalny i nie wstał lewą nogą.
- Wypierdalać z Naszego babskiego domku, ale to już! - krzyknęłam do Nich, pokazując gdzie są drzwi.
- Chcemy się przebrać - zakomunikowała, jakby musiała Sasha, przeciągle ziewając.
- Czekamy na zewnątrz - powiedział Liam, wypychając wszystkich po kolei z domku, wraz z łapiącym w ostatniej chwili spodnie, Harry'ego.

Przy śniadaniu siedzieliśmy już cała dziewiątką. Skacowani, fakt. Ja byłam kompletnie jak zdechlak, a do tego jeszcze to, że Styles pomimo swojej obietnicy właził na moją połowę łóżka. Spał, ale jednak!
Wesołym rozmowom, śmiechom nie było końca.
Kiedy Zayn chciał wziąć ostatnią porcje jedzenia na talerz, Horan szybko mu ją zabrał spod nosa, uciekając gdzie pieprz rośnie, a za Nim Malik, krzycząc że jest strasznie wygłodzony. Takich akcji nie było końca.
Louis i Harry rzucali się swoimi sztućcami, na co Liam darł się w niebo głosy. Nie wiem czy dobrze myślę, ale chyba panicznie się ich boi. Zayn i Louis w pewnym momencie zaczęli się przepychać, bić i nad sobą znęcać.
Matt i Tyson cały czas o czymś szeptali, a ja i Sasha wymienialiśmy kilka krótkich zdań po tytułem "Z kim my się zadajemy?". Najfajniejsze było to że Nasza stara paczka i nowi znajomi nie skakali sobie tym razem do gardeł. Fakt, że byłam nadal zła na Tyson'a, choć w duszy pragnęłam żeby się z Nim w końcu pogodzić, nie dawał mi spokoju. W końcu zawsze będzie moim najlepszym przyjacielem...
- O 12.00 mam samolot - zakomunikowała Sasha sprawdzając która godzina na swoim telefonie.
Liam i Louis zabrali od wszystkich plastikowe talerze i wrzucili je do przeznaczonego na to worka.
- To zbierajmy się - zarządził ten drugi. Na co wszyscy pokiwaliśmy głowami.
Wszyscy zaczęliśmy po sobie sprzątać, aby nie pozostawić jakiegokolwiek znaku naszej jedno nocnej obecności.
Razem z Niall'em i Liam'em ogarnęłam miejsce ogniska. Sasha w tym czasie poinformowała wszystkich że musi się iść gdzieś wysikać i zniknęła gdzieś w buszu. Życzyłam jej tylko powodzenia.
Louis, Zayn, Harry i Matt zaczęli sprzątać w domkach i wynosić nasze rzeczy do samochodów. Tyson, jak to On, nie robił kompletnie nic i siedział na krześle myśląc o niebieskich migdałach. Od tamtego dnia irytował mnie niemiłosiernie i mogę przysiąc że jak nigdy dotąd. Każe jego spojrzenie, odpowiedź czy gest wywoływały we mnie atak furii i złości. Smutne, ale prawdziwe.
Kiedy wszędzie było już posprzątane, a na ziemi nie leżała już kupa śmieci, jak przedtem, Sasha właśnie do nas powróciła ogłaszając wszystkim jak trudno jej było znaleźć komfortowe miejsce do zrobienia sobie toalety. Pozostawiłam to bez komentarza i tylko stłumiłam śmiech. Będzie mi jej brakowało...

- Wezmę Wasze torby! - zaoferował się Niall wyrywając nam tym samym je z rąk, kiedy kierowaliśmy się całą grupą do samochodów.
- Jedziemy w takim składzie:  Ja, dziewczyny i Niall w jednym - odezwał się Zayn - A w drugim Harry, Louis, Liam, Matt i Tyson
- Ja jadę swoim motocyklem - odpowiedział chłopak, którego głos dobiegał gdzieś zza mnie.
- OK - odpowiedział beznamiętnie Zayn zerkając na mnie.
- Wszyscy jedziemy na lotnisko? - zapytałam zapinając pas bezpieczeństwa, kiedy już wszyscy udaliśmy się do wyznaczonych samochodów.
Zayn odpalił silnik i skinął głową.
- Tak mi przykro Sasha że musisz się wyprowadzić właśnie teraz! - Niall'owi zebrało się na wywody - Ledwo się poznaliśmy...
- Na pewno jeszcze nie raz się zobaczymy blondasku - zapewniła o pogodnym tonem głosu, kiedy już wyjeżdżaliśmy z lasu na drogę.

Sasha właśnie doszła do swoich lekko wkurzonych rodziców i sióstr, którzy stali przy bramce.
Całą ósemką czekaliśmy na dalszy przebieg wydarzeń. Po gestach, jakie dawał jej ojciec, mogłam wywnioskować że nie jest zadowolony z tego, że wczoraj jego córka była poza domem. Ciekawe czy On był... Tak samo jak moi rodzice nią miał dla Sashy czasu, a dziewczyna zostawała czasami ze swoją jakże niemiła i zdzirowatą macochą, która właściwie leciała tylko na kasę jej ojca.
Dziewczyna uśmiechnęła się do nas lekko i zostawiając przy rodzicach swoją walizkę z bagażem i do nas podeszła.
- No to chyba czas się pożegnać... - zauważyła. Było mi cholernie smutno. Dopiero teraz doszło do mnie że już jej nie będę widzieć codziennie. Zbierało mi się na płacz, więc od razu ją przytuliłam do siebie.
- Obiecaj mi że będziemy rozmawiać ze sobą na Skype, dzwonić i w miarę możliwości do siebie przylatywać. Obiecaj!
- Obiecuję Kochanie... - odparła, kiedy trzymałyśmy się w mocnym uścisku. Pojedncza łza popłynęła po moim policzku, więc ją wytarłam.
- Tak mi smutno! - przygarnął ją do siebie Louis. Potem po kolei inni dodając jakieś słowa od siebie jak to im smutno że właśnie w tym momencie muszą się już żegnać, chociaż się za bardzo nie znają. I poszła... Moja przyjaciółka właśnie odeszła zaczynając tym samym nowe życie. Zostawiając swoją przeszłość i mnie.
Wybuchłam niepohamowanym płaczem i odruchowo przytuliłam się do najbliżej stojącego mnie Zayn'a.
- Nie płacz mała, cii... - uspokajał mnie. Wbrew pozorom trochę pomagało. Właśnie w tej chwili potrzebowałam kogoś, kto mógłby mnie pocieszyć i przytulić. Zayn wydawał się był właściwą osobą.

Kiedy samolot wzbijał się w górę Tyson zmył się z naszego pola widzenia. Szczerze? To chciałam mu w tej chwili przypierdolić. Nie rozumiałam czemu się tak kurwa zachowuje. Nie obchodzi go NASZA przyjaciółka? To chuj mu w dupę.
Harry odwiózł Matt'a do domu. Chłopak powiedział mi kilka słów otuchy i podziękował za wspaniałą zabawę. Chociaż On nie zdziczał, czego nie mogłam powiedzieć o Tyson'ie. 
Jechałam teraz w ciszy samochodem tylko z Zayn'em i Niall'em. Dziękowałam im w głębi duszy że się nie odzywają. Teraz chciałam mieć tylko spokój, ciszę i cztery ściany w których mogłabym popłakać.

- Papa Niall. Dziękuję że byłeś na imprezie pożegnalnej dla mojej przyjaciółki... - podziękowałam blondynowi, który właśnie wychodził z samochodu. 
- Nie ma za co. - uśmiechnął się. - Było na prawdę bardzo miło i cieszę się że choć trochę się do siebie zbliżyliśmy - puścił do mnie oczko i zaczął się tyłem kierować do domu 1D. Pomachałam mu.
Z przodu, gdzie swój wóz zatrzymał Harry, cała trójka wygramoliła się i zaczęła kierować za Horan'em. 
- Dziękujemy za wspaniałą zabawę! - podziękował Liam.
- Było na prawdę zajebiście - dodał od siebie Louis.
- Mam nadzieję że to niedługo powtórzymy - odezwał się Harry.
I teraz pozostaje pytanie? CO powtórzyć?

- Zayn, ale ja mieszkam tam... - wskazałam za wielki dom z tyłu.
- Ale ja Cię nie odwożę do domu mała. - powiedział odrywając na chwilę wzrok od jezdni, spoglądając na mnie z cwaniackim uśmiechem.
- To gdzie jedziemy? - podniosłam jedną brew ku górze. - Dzisiaj jakoś nie mam ochoty się bawić... - dodałam patrząc przed siebie.
To, że Sasha dopiero co wyleciała z kraju wcale nie podnosiło mnie na duchu, czy nie dawało radości. 
- Właśnie w tym sęk że musisz się uspokoić. - odparł przekonująco. - A tam gdzie jedziemy, to niespodzianka.
Westchnęłam tylko, a chłopak położył swoją dłoń na moim kolanie, jakby chciał podnieść mnie na duchu.

- STATEK?! - wybuchłam, kiedy już wysiedliśmy z samochodu. Wszyscy się na mnie spojrzeli jak na wariatkę. Nic w tym dziwnego.
Zayn kiwnął głową w zadowoleniu.
- Zapraszam na pokład... - wskazał na drabinki od statku i już chcieliśmy ruszyć.
- Zayn! Zayn! - rozległ się podniecony krzyk, więc się odwróciliśmy.
Przed nami stała grupka zapalonych fanek One Direction. Zanim dziewczyny, które patrzyły na Malika z zachwytem, coś z siebie wydusiły, Malikje uprzedził:
- Tak, wiem... Autografy i zdjęcia. - mruknął, po czym zabrał się szybko do roboty.
Trochę mu współczułam. Ogólnie to całemu zespołowi, bo nie mieli życia. Wszędzie te rozwrzeszczane fanki, które zrobiły by wszystko żeby tylko któregoś z Nich zobaczyć na własne oczy. Mimo to nie zrezygnowali, mimo to pną się bardziej na szczyt. W końcu o to chodzi... Aby mieli jak najdłużej miliony fanek i największy rozgłos.
- Ziemia do Alex - usłyszałam głos chłopaka, na którego dźwięk, aż podskoczyłam. - Mówiłem że już możemy iść. Fanki dostały co chciały i już poszły - uśmiechnął się zdawkowo i wsadził ręce do kieszeni swoich jeans'owych spodni.
- No to chodźmy... - bąknęłam i poszłam przodem.

- Pamiętasz jak byliśmy całym zespołem u Was na kolacji? Jeszcze się nie znaliśmy, a już się przed sobą otworzyliśmy. To było coś... niezwykłego. Czułem, jakbym znał Cię od wieków. - zaczął wspominać Zayn, kiedy już siedzieliśmy przy stoliku na pokładzie dobre 15 minut. (Ja w jego czarnym kapeluszu) - Teraz nic mi nie mówisz. Muszę się domyślać co czujesz o niektórych sprawach i co o Nich myślisz. - poskarżył się.
- Tak czasami musi być... - odezwałam się patrząc za lądem, od którego powoli odpływaliśmy.
- Ale Ty wiesz że możesz mi zaufać. Chciałbym być Twoim przyjacielem... - szatyn zakrył swoją dużą i ciepłą ręką, moją.
Westchnęłam.
- Nie wiem czy mogę Ci tak szybko zaufać Zayn. Chciałabym ale nie mogę... - posmutniałam. - Nie po tym, co zrobił mi Tyson.
- Nie możesz skreślać innych z powodu jednego zawodu. - rzekł bardzo poważnie, patrząc prosto w moje oczy. - Wiem, że to trudne, ale zaufaj mi... - błagał.
Uśmiechnęłam się do Niego lekko.
- Kocham jak się uśmiechasz. - stwierdził Malik z ciepłym uśmiechem. - Więc muszę zrobić Ci szybko zdjęcie! - sięgnął szybko po swój telefon i mi je zrobił.
- Jesteś okropny - stwierdziłam pruderyjnie, patrząc na Niego rozbawiona.
- I tak wiem że mnie kochasz - puścił w moim kierunku oczko, klikając coś na swoim telefonie.
- Nie bądź taki do przodu, bo Ci z tyłu zabraknie - odparłam z przekąsem i pokazałam mu język.
To było miłe popołudnie, pomijając fakt że moja najlepsza przyjaciółka właśnie mnie opuściła. Znając życie na zawsze.
Szczerze powiedziawszy bardzo polubiłam Zayn'a. Stał się dla mnie bardzo bliską mi osobą, która rozbawia mnie wtedy, kiedy tego potrzebuję. Ale czy tak będzie już zawsze? A może Zayn okażę się być taki jak Tyson? Chciałabym w to nie wierzyć...


C.D.N
____________________________________________________________
Cześć Wam Kochani :) Mam nadzieję że cały czas dostarczam Wam jakiejś dozy zaciekawienia, ekscytacji czy też ciekawości co wydarzy się w następnym rozdziale. Wiem że ciągnę to w nieskończoność, ale taka jest już moja wizja. Mam nadzieję że Was nie zanudzam i mnie choć trochę rozumiecie. :) x
Swoimi komentarzami dajecie mi taką siłę i chęć pisania dalszego ciągu tej historii. To jest na prawdę budujące i wspaniałe :) DZIĘKUJĘ! ♥ 
Czy Alex zaprzyjaźni się z Zayn'em? 
Jak poradzi sobie ze "stratą" Sashy? 
Czy Tyson zrobi coś, co ją przekona do wybaczenia mu? 
Czy Harry choć trochę zbliży się do Alex? 
ZADAWAJCIE PYTANIA BOHATEROM! 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)  25 komentarzy - ciąg dalszy x

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział XVII


Od dnia koncertu nie widziałam się z chłopakami.
Czasami Lilo mówiła mi o tym co robią w danym momencie, ale kto by jej tam słuchał?
Całe dnie spędzałam w domu z Matt'em, albo chodziłam na jakieś krótkie spotkania z Sashą. Nie mogłam jej tak po prosto od siebie odizolować, bo to było by zbyt podejrzane... A poza tym musiałam wykorzystać te ostatnie dnie razem.
Miałam plan. Plan, który mógłby się udać.
W przeddzień wyjazdu Sashy do Kanady, kiedy siedziałam kolejny dzień z rzędu z Matt'em na szukaniu jakiejś dobrej miejscówki, pomyślałam że mogłabym zaprosić 1D. W końcu widziałam że Sasha ich lubi, a to w końcu JEJ pożegnanie.
Siedząc na kanapie z Matt'em, który kolejną godzinę szukał na laptopie jakiegoś dobrego miejsca na imprezę, zadzwoniłam do Zayn'a.
Musiałam trochę poczekać zanim odebrał.
- Tak, słucham? - odezwał się szeptem.
- Przeszkadzam Ci... ? - powiedziałam, wnioskując to z jego tonu.
- Właśnie mamy wywiad - zaśmiał się.
- Dobra, to zadzwonię później. - odpowiedziałam.
- Nie. - sprzeciwił się. - Ja zadzwonię jak już skończymy. - zapewnił.
- OK - rozłączyłam się pośpiesznie i rzuciłam telefon na łóżko, obok wpatrzonego w laptopa, Matt'a.
- I co? - odezwał się spoglądając na mnie zza ekranu.
- Mają wywiad...
Matt parsknął śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem głową
- O co Ci chodzi? - ciężko opadłam na kanapę obok Niego.
- Nie, no bo jak koleś nawet podczas wywiadu odbiera od Ciebie, to coś musi w tym być. - powiedział szczerze.
- Eee tam... - puściłam tą uwagę mimo uszu. - Zayn jest tylko moim dobrym znajomym. - zapewniłam go, czując że zapewniam również i samą siebie.


- Dlaczego jedziemy w stronę lasu? - zapytałam podejrzanie Zayn'a, który siedział za kierownicą i skręcał w lewo. - Przyznaj się.Chcesz mnie zgwałcić i zostawić gdzieś w lesie! - krzyknęłam, na co On wybuchł niepohamowanym śmiechem.
- Nie. - pokręcił przecząco głową, cały czas się śmiejąc. - Nie dzisiaj. - zerknął na mnie tajemniczym wzrokiem.
Podniosłam swoją lewą brew ku górze i złożyłam ręce na piersi. Nie miałam już żadnych pytań.
Zayn zaparkował samochód na piaskowym podjeździe i wyjął kluczyki ze stacyjki.
- Idziemy? - zachęcił mnie, a ja skinęłam zdawkowo głową.
- Czy to na pewno dobre miejsce? - zaczęłam kaprysić kiedy zaczęliśmy wchodzić w głąb gęsto porośniętego lasu.
- Tak - powtórzył rozbawiony po raz kolejny w dzisiejszym dniu. - Uwierz. Liam i Louis mają dobre oko do takich typu rzeczy. - zapewnił spoglądając na mnie ukradkiem.
- Okej - podniosłam ręce ku górze, w geście kapitulacji.
Zayn skręcił ostro w prawo, a ja po chwili za Nim. 10 minut później byliśmy już na miejscu.
Okazało się że jest całkiem spoko. Drzewa w jednym miejscu były wycięte, dając większy teren do popisu. Na środku, wokół miejsca na ognisko, leżały trzy kłody, na których - podejrzewam, będziemy musieli siedzieć.
Dalej stały dwa małe domki, które zaczęły mnie zastanawiać.
- A te budynki to...? - zapytałam się Zayn'a, który przez dłuższa chwilę przypatrywał się mnie, aby dostrzec jakąkolwiek reakcje z mojej strony.
- To są tak zwane domki kempingowe, w których będziemy spać. - powiedział idąc w ich kierunku, szybkim i zdecydowanym krokiem. Popatrzyłam się na Niego pytającym wzrokiem. - Myślę że nie będziemy w stanie, aby wrócić do swoich domów, nawet jeśli Liam będzie trzeźwy. - wyjaśnił.
Pokiwałam głową i jeszcze raz rozejrzałam się po miejscu.
- Chyba nie jesteś zadowolona... - zgadywał.
- Nie no... To i tak jest najlepsze co znaleźliśmy. - zauważyłam. - Jest OK, ale na razie trudno mi sobie to wszystko wyobrazić.
- Będziemy mieć sześć lodówek przenośnych, w których będzie alkohol. Jedzenie wpakujemy do jednego z bagażników samochodu. Ognisko przed Waszym przyjazdem się rozpali... - wymieniał, żeby chociaż trochę mnie przekonać.
- DOBRA, PRZEKONAŁEŚ MNIE - przekrzyczałam go, lekko się uśmiechając.
- No, ja myślę... - uśmiechnął się z triumfem. - O której przyjedziecie? - zagadnął mnie, kiedy już wracaliśmy w stronę samochodu. - Chcę wiedzieć, żeby wiedzieć o której mamy tu już być, żeby wszystko przygotować.
- Myślę że o godzinie 20.00 już tu będziemy. - poinformowałam go, na co mulat pokiwał głową.
- Harry po Was przyjedzie... - Westchnęłam. - Wiem że za Nim zbytnio nie przepadasz, ale się uparł. - otworzył mi drzwi do swojego samochodu, po czym sam wszedł na swoje miejsce. Ruszyliśmy.
Miejsce jako tako było fajne. Skromne, ale właśnie o to chodziło. Sasha, tak samo jak ja nie lubi jakiś wielkich luksusów, toteż sądzę że z miejsca będzie zadowolona. To już jutro... 


Od rana przygotowanie, przygotowania, przygotowania.
Matt co chwilę wyjeżdżał z mojego mieszkania z nowymi rzeczami do lasu, które mu przyszykowałam, w którym był już Zayn.
Miałam nadzieję że wszystko się uda i że Sasha będzie mile zaskoczona. W najgorszym wypadku powie że "chyba Was pojebało" i się rozpłacze jak bóbr a ja z nią. Takie już jesteśmy. Zgrywamy ostre jędze, a tak na prawdę w środku jesteśmy całkowicie miękkie. 
Dochodziła 19.30, kiedy czekałam na Sashę pod jej domem.
Jeśli zaraz nie wyjdzie, to sama ją za fraki wyciągnę. 
Mój telefon zaczął niemiłosiernie wibrować w mojej kieszeni, na znak że ktoś do mnie dzwoni. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Harry'ego. Skąd ja je miałam? Nie miałam zielonego pojęcia ale kiedy wrócę do domu to Lilo się za to oberwie. 
- Podasz adres? - usłyszałam jego głos, a po odgłosach po drugiej stronie słuchawki, mogłam się domyśleć że chłopak jest już w samochodzie.
- College Rd SW6 1BW - odpowiedziałam znając adres mojej przyjaciółki na pamięć.
- Za 5 minut będę - zapewnił i się rozłączyłam.
Spojrzałam w stronę otwierających się drzwi domu Sashy.
- Nareszcie! - krzyknęłam lekko zirytowana jej tempem, wsadzając telefon do kieszeni.
- Sorry, ale się do końca spakować. - odpowiedziała, zamykając za sobą drzwi na klucz. - Mogłaś przecież wejść...
- Nie chciałam Ci przerywać pakowania. Wtedy było by jeszcze dłużej - skłamałam. Tak na prawdę nie chciałam odbierać przy Niej telefonu od Styles'a, bo byłoby to podejrzane. Ona jest cwana.
- Na kogo czekamy? - zapytała, kiedy rozglądałam się za samochodem.
Po chwili z piskiem opon chłopak stanął na przeciw nas.
- Zapraszam panie! - wyszczerzył się, przekrzykując głośną muzykę dobiegającą z jego radia.
Sasha pomachała w jego stronę, żeby nie musieć go przekrzykiwać.
Styles wysiadł z samochodu i otworzył tylne drzwi. Złapałam moją przyjaciółkę za rękaw jej bluzy i wciągnęłam do samochodu, żeby nie miała chwili na jakiekolwiek sprzeciwianie się. Usiadłam z przodu, na siedzeniach pasażera, a Hazza zaraz za mną na miejscu kierowcy. Przyciszył lekko muzykę i uruchomił swój wóz.
- To wszystko wydaje mi się jakieś podejrzane... - stwierdziła z przekonaniem moja przyjaciółka, opierając się o nasze fotele łokciami.
Po jakichś 20 minutach jazdy w ciszy albo śpiewaniu Harry'ego i Sashy w samochodzie, kiedy usłyszeli jakiś dobry kawałek, stanęliśmy w tym samym miejscu, gdzie wczoraj byłam z Zayn'em, obok drugiego samochodu.
- Chcecie mnie zgwałcić i zostawić w lesie? - zapytała z nutką przerażenia w głosie, na co Styles parsknął śmiechem.
- Też miałam takie podejrzenia... - przyznałam, po czym chłopak a mnie spojrzał i znowu się zaśmiał.
Wyszliśmy szybkim krokiem z samochodu.
- Ja jeszcze chwilę tutaj zostanę... - powiedział Harry, zerkając ukradkowo na bagażnik, dając mi tym samym porozumiewawcze spojrzenie.
- Ok, chodź Sasha - pociągnęłam ja za sobą.
- Gdzie my idziemy? - zapytała rozglądając się wkoło ze zmarszczonym nosem. - To jest nie fair że ty wiesz, a ja nie.
- Zamknij się chociaż na chwilę, to zaraz zobaczysz. - odpowiedziałam jej, na co dziewczyna założyła ręcę na piersi.

Gdy tylko wyszłyśmy zza zakrętu.
- NIESPODZIANKA! - rozległ się duży krzyk, a przed Nami wyskoczyli chłopcy z 1D, Matt i... Tyson.
- Ja pierdole... - Sashy już zbierało się na płacz. Doszedł Harry z reklamówka pełną żarcia i bananem na twarzy.
Przytuliłam moją przyjaciółkę, która wtuliła się we mnie jak w pluszowego misia.
- To dlatego miałaś tak mało czasu na spotkania! - zauważyła. - Myślałam że coś się stało z nasz przyjaźni! - jej łzy poleciały ciurkiem. Płakała ze szczęścia.
- No coś ty...
- To nie zmienia faktu że Was nienawidzę! - krzyknęła patrząc na wszystkich. - Nie lubię niespodzianek - powiedziała zgodnie z prawdą i wytarła łzy, po czym się uśmiechnęła do lekko przejętych gości. - UWIELBIAM WAS! - zaczęła przytulać każdego z osobna.
- To niespodzianka się udała... Jestem spełniona! - krzyknęłam zadowolona z Naszej wspólnej roboty.
- Największe podziękowania powinnaś dać Alex. To był jej pomysł. My tylko pomagaliśmy. - odezwał się Matt, kiedy właśnie jego przytulała.
Dziewczyna odwróciła się przodem do mnie i rzuciła się na mnie, całując po buzi.
- Ok, Ok... To teraz chodźmy rozpocząć imprezkę! - krzyknął uradowany Louis.
- Jestem strasznie głodny... - powiedział z wyrzutem Niall masując się po brzuchu.
- Jak zawsze Horan, jak zawsze - zauważył Zayn.
Wszyscy poszliśmy na kłody wesoło ze sobą rozmawiając.

W szybkim tempie zabawa się rozkręciła. Chłopcy zaśpiewali kilka piosenek ze swojego albumu, tańczyliśmy, opowiadaliśmy sobie kawały, gadaliśmy o naszej przyszłości. Najmniej odzywał się Tyson, ale to akurat mnie mało interesowało. Jedliśmy kiełbaski i inne frykasy z ogniska. Polały się procenty, było jeszcze weselej. Robiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia i takie tam. Jak na każdej imprezie.
- Alex, możemy porozmawiać? - odezwał się w pewnym momencie szeptem do mnie Tyson, który siedział na przeciwko mnie. Spojrzałam na Niego z miną "chyba Cię pojebało", a On westchnął. - Proszę Cię... - nalegał, a ja w końcu wstałam.
- No ruszaj się, bo nie chcę mi się czekać aż Pan Zjeb raczy ruszyć swoje dupsko. - warknęłam w jego stronę, na co szybko wstał, a ktoś się zaśmiał.
Odeszliśmy parę kroków na bok, gdzie reszta świetnie się bawiła.
- No słucham... - złożyłam ręce na piersi i czekałam na jego bezsensowne wytłumaczenia.
Tyson przeczesał włosy palcami.
- Chodzi o tą sytuację w klubie. Ja Cię wcale nie zdradziłem! - od razu przeszedł do rzeczy.
- Noo... a ja jestem Księżna Diana - zadrwiłam sobie z Niego.
- Ale ja mówię prawdę... - zaczął się bronić. - Ten Twój cały Harr...
- Jaki "TWÓJ" ? - przerwałam mu wkurwiona.
- No... to nie ja lizałem się z Nim pod klubem... - przypomniał mi z chamskim uśmieszkiem.
- Gdybyś nie obściskiwał się z tamtą laską i Bóg wie co jeszcze do niczego by nie doszło... - powiedziałam szczerze.
Tyson stał w milczeniu analizując sobie to wszystko.
- Ale... To tamten zaproponował mi, żeby się przekonać kto jest lepszy w podrywaniu. Gdyby nie jego propozycja to bym niczego nie zrobił...
- Czyli chciałeś mu pokazać że jesteś lepszy? Tyson weź posłuchaj najpierw siebie, a potem zacznij sie tłumaczyć bo jesteś żałosny. - spojrzałam na Niego z obrzydzeniem i odeszłam szybkim krokiem w stronę ogniska. Robiło mi sie już zimno, więc złapałam się za ramiona i potarłam je dwa razy.
Miałam w dupie takie wytłumaczenia tego idioty. To żądne wytłumaczenia. "Harry zaproponował mi..." KURWA. Pojebane to wszystko. Do tego zepsuł mi cały wieczór. Jestem ciekawa kto go tutaj zaprosił... 
- To my idzieeemyy spać... - zakomunikowała to wszystko upita już w cztery dupy Sasha uśmiechając się do wszystkich zalotnie. - Gdyby ktoś chciał do nas przyjść się położyć to zapraszamy. - powiedziała z śmiechem, an co wszyscy zaczęli się śmiać.
- Sasha, chyba Cię pojebało... - zaśmiałam się. Też byłam upita.
Dziewczyna pomachała do wszystkich.
- ZA SASHE! I jej ostatni dzień w Lodnynie! - wzniósł toast Malik, na co wszyscy podnieśli swoje butelki piwa.
Odprowadziłam Sashę do naszego domku, otworzyłam drzwi o rzuciłam ją na łóżko.
- Dobranoc kochanie... - zaśmiała się i wtuliła w poduszkę.

Donośne pukanie do naszych drzwi wybudziło mnie z transu. Głosy na dworze ucichły, wiec mogłam się domyślać że wszyscy już się zwinęli i poszli spać.
- Proszę... - zawołałam w stronę drzwi, chowając się pod kołdrą.
Drzwi otworzył się ze skrzypnięciem. Widziałam tylko ciemny zarys postaci, trzymającą poduszkę.
- Czy propozycja spania z jedną z Was jest nadal aktu- aktualna... ? - odezwał się męski głos.

C.D.N

_____________________________________________________________________
Na wstępie chciałam Was bardzo przeprosić, że zaniedbałam troche opowiadanie, ale mam na to słuszne wytłumaczenie. Otóż cierpiałam na totalny brak weny. Nadal nie jest tak, jak było przedtem, czyli nie rodzą mi się rozdziały przed, więc wolno piszę rozdziały i poprawiam tyle razy, zeby były w miarę do czyatnia. Mam nadzieję że ten jako - tako jest. ;)
Czy Sasha przyjmie przeprosiny Tyson'a? 
Kto wszedł do ich domku w nocy? 
ZADAWAJCIE PYTANIA BOHATEROM! 
25 komentarzy - następny rozdział 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
KOOOOOOOCHAM WAS! ♥♥
Zapraszam na mojego ask'a --> http://ask.fm/seeyoulaterbro (LICZĘ NA WIELKI SPAM I DUUŻO LAJKÓW;))




piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział XVI

Spojrzałam ponownie na moich przyjaciół, którzy wymienili akurat znaczące spojrzenie.
No c'mon.... Powiedzcie coś w końcu! 
Paparazzi nagle zniknął z Naszego pola widzenia. Zapewne schował się znów za samochodem i wyczekiwał kolejnych sensacji. Do Harry’ego zadzwonił telefon. Po krótkiej rozmowie powiedział:
- Paul już tu jedzie, zbieramy się, póki nie jest gorzej – powiedział z nutą obrzydzenia na końcu, zmierzając Tyson'a wzrokiem.
Ja już nic kurwa nic nie ogarniam. Nic nie wiem, nie wiem o co chodzi, nie wiem co się dzieję. CHCĘ DO DOMU!
Wyciągnęłam od razu telefon i zaczęłam szukać w liście kontaktów numer do Stefan'a. Sasha podeszła do mnie i zajrzała mi kogo numer wybrałam. Nic nie powiedziałam, lecz czułam, że uznała to za dobry pomysł, bym poszła do domu i odpoczęła od wrażeń dzisiejszego dnia.
- Halo? Stefan? Wiem, że jest strasznie późno, ale musisz mnie odebrać spod klubu. Mógłbyś? - poprosiłam, kiedy zimny dreszcz wiatru przeszył mnie od stóp do głów.
- Oczywiście że tak... - usłyszałam jak przeciągle ziewnął.
Cóż... Co się dziwić? Już 3 nad ranem...
- Za ile będziesz?  zapytałam spoglądajĄc na Matt'a i Sashę
- Jeżeli coś się stało to będę za jakieś dziesięć minut… ale już się ubieram - zapewnił.
- Dobrze, pospiesz się… Dzięki.
I się rozłączyłam. Usiadłam na krawężniku i cicho zapłakałam. Miałam tego dnia po dziurki w nosie, a nawet w dupie.
Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę, a po chwili przemówił do mnie głos Tyson'a.
- Hej, mała, nic ci nie jest? To naprawdę nie było tak, jak myślisz. Wszystko wyjaśnię.
On chyba sobie kurwa kpił. Śmiał mi sprzedawać najprostszą wymówkę świata? Że to nie tak, jak ja kurwa myślę? A co myślę o tym źle? Tyson mnie zdradził z pierwszą lepszą dziwką z baru, tyle. Koniec tematu.
- Nie obchodzi mnie to. Spierdalaj - odpowiedziałam mu przez łzy i schowałam twarz w dłoniach.
Nie wiem dlaczego płakałam. Może dlatego że przez tą pieprzoną szansę jaką dałam Tyson'owi straciłam mojego przyjaciela, bo wszystko rozjebał? A może dlatego że przelizałam się z... moim wrogiem? I cały świat jutro, a właściwie dzisiaj się o tym dowie?
Trochę za mną usłyszałam ciche „chodź na chwilę”, i od razu zrozumiałam, że to Sasha pyta Tysona co się stało.
Już on jej powie. Coś swojego. Jak ja mogłam być taka głupia i od razu się tak w niego zaangażować? Przecież nie kochałam go tak, jak kochają się ludzie w związkach. To jest… dziwne. I boli.
Po krótkiej chwili przyjechał van po chłopaków z One Direction. Usłyszałam tylko krótki rozkaz od Paul'a „włazić”, i po chwili ich już nie widziałam. Nie słyszałam nawet by któryś się pożegnał. Żaden.
Szczęście, że nawet Harry nie. Przez to wszystko musiałam pocałować tego kretyna, a on jeszcze go odwzajemnił, tylko mocniej!? Co on sobie teraz o mnie myśli?

Gdy ich samochód odjechał, owy paparazzi wyszedł ze swej kryjówki i poszedł do swojego samochodu. Naszła mnie wielka ochota, by podejść do niego i rozjebać ten aparat na jego mordzie. Ale nie w takim stanie... Jeszcze bym go zabiła.
Nastała cisza, zakłócana tylko muzyką dochodzącą z klubu oraz cichymi szeptami Sashy i Tyson'a.
Na szczęście niedługo musiałam czekać na przyjazd Stefan'a.
Bez namysłu wskoczyłam do samochodu i powiedziałam, by ruszał natychmiast. Dało mi się tylko słyszeć ciche „Czekaj!” tuż zza drzwi, lecz szybko to wygłuszyłam włączając muzykę.

- Chcesz może porozmawiać? - zapytał lekko przejęty Stefan, kiedy wysiadłam z samochodu znowu zaczynając płakać.
- N..Nie... Dziękuję... - wytarłam łzy spływające po moich policzkach i pobiegłam do domu. 
Będąc w moim pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam głośno płakać.
Tyson mnie zdradził... Tyson mnie zdradził... Po raz kolejny dostałam wielkiego kopa od życia i wszystko musiało się spieprzyć. 
Mój iPhone którego miałam w kieszeni spodni, zaczął niemiłosiernie dzwonić.  Spojrzałam smutno na wyświetlać powstrzymując się od płaczu.
- H...Halo? - powiedziałam niewyraźnie.
- Jak się czujesz? - zapytał od razu.
- Jakoś się trzymam, ale zaraz chyba popełnię samobójstwo... - przyznałam
- Nie mów tak. - skarcił mnie. - Wstyd mi za Tyson'a chociaż go nie znam... - powiedział łagodniej, ale nic nie odpowiedziałam. - Ile z Nim byłaś? - zapytał
- Od wczoraj... - bąknęłam.
- Ja pierdole... - westchnął chłopak, a ja usłyszałam głośne wrzaski po jego stronie. - MOŻECIE ZMAKNĄĆ TE RYJE?! - krzyknął Zayn do swoich przyjaciół, a Ci, się zamknęli. - Gadasz z Alex? - odezwał się chyba Harry. - Tak - odpowiedział mu zirytowany Malik. - Daj mi ja do telefonu. - powiedział uparcie Styles.
- Cześć Alex... - usłyszałam tym razem głos Stylesa, więc przypuszczałam żę Malik dał mu telefon.
Rozłączyłam się. Nie chciałam rozmawiać ze Styles'em po tym, co się stało. To było chore, impulsywne i pewnie nie potrzebne. Teraz tego żałuje.
Po chwili wystukałam wiadomość do Zayn'a. Miałam tylko nadzieję że Styles oddał mu już telefon i tego nie przeczyta. Wiadomość brzmiała "Nie dawaj telefonu Harry'emu. Nie po tym co się niedawno stało..."
Za chwilę przyszłą odpowiedź "W porządku. Przepraszam. x"
Zapragnęłam w końcu zasnąć, ale czy mi się to uda? Po tych wszystkich dzisiejszych atrakcjach? Oczywiście że nie. Zamiast tego zebrało mi się na wspomnienia.
Pamiętam jak co roku wyjeżdżałam z Sashą do innych krajów, na wakacje. Bez rodziców. Tylko my i nieznany nam kraj. To było fantastyczne. Robiłyśmy sobie mnóstwo zdjęć. Przebywałyśmy ze sobą 24/h i bardzo się ze sobą zżyłyśmy. Pamiętam jak Sashy pies zdechł, wspierałam ja, pocieszałam i tej nocy u Niej nocowałam, by było jej raźniej. Wspominałyśmy jaki to Fise był psotny, zabawny i szalony. Kochała go. Kochała jak Nikogo innego.
Gdy ja miałam problem, to Ona przychodziła do mnie ze swoją poduszką i spędzała ze mną noc. To było wspaniałe i nigdy tego nie zapomnę. Pamiętam też jak uczyłam ją jeździć na deskorolce. Wprawdzie nie było łatwo, ale jakoś się nauczyła. Nie zapomnę też jak wybraliśmy się na lody z chłopakami. Matt miał jeszcze swoje dawne włosy. Cyknęłyśmy im zdjęcia i śmiałyśmy się do tej pory.
Ale teraz miało się wszystko zmienić. Sasha wyprowadza się do Kanady, być może na zawsze. Tyson i ja... chyba już nigdy się nie pogodzimy. Nie mogłabym mu spojrzeć w oczy, po tym, co mi zrobił. Przecież byliśmy przyjaciółmi, a On zarzekał się że mnie kocha, nie zrani i nie opuści. Pamiętam Nasz ślub w piaskownicy, kiedy byliśmy mali. Braliśmy wtedy to wszystko na poważnie. 
- Alex Harrison, czy zostaniesz moją żoną? 
- Tak... - włożył mi pierścionek zrobiony własnoręcznie, z pomocą jego ukochanego taty. Był z Niego taki dumny... Ja założyłam mu obrączkę mojej babci, która powiedziała mi przed śmiercią ,żebym podarowała ją, komuś kogo na prawdę kocham, tak jak Ona kocha mnie. 
Tego dnia zaczęła się Nasza prawdziwa przyjaźń, która trwała do dziś. Czy tak musi się stać? Czy tak właśnie musi być? Zawsze będę kochała Tyson'a jak brata, przyjaciela.. wątpię by inaczej, ale jeżeli On kocha mnie tak naprawdę, to czy nie mogło być wszystko pięknie i ładnie? Tak jak w  filmach? Jak widać nie. Wiem jedno - zawsze będę miała go w sercu i kiedyś przyjdzie taka pora, kiedy mu wybaczę. Chciałabym żeby tak właśnie było. 


- Alex! Alex! Alex! - natychmiast się obudziłam, jak poparzona. Moja zdrowo pieprznięta siostrzyczka skakała mi po łóżku.
- Czego chcesz gnomie? - warknęłam jeszcze nie do końca wybudzona ze snu.
- Zayn d - o Cie - bie dzwo - nił! - krzyczała, co jakiś czas podksakująć na moim łóżku.
- Jeśli zaraz nie zejdziesz z mojego łóżka to dupy Ci z nogi powyrywam! - powiedziałam całkiem poważnie, a ta niechętnie, ale zeskoczyła z mojego łóżka. 
Wzięłam telefon leżący gdzieś w moich nogach i spojrzałam na spis połączeń. Zayn dzwonił 12 razy. To chyba musiało być coś pilnego.
Wybrałam do Niego numer i czekałam aż dobierze.
- Alex! - odebrał tak szybko, jakby na to czekał. - Dzisiaj z chłopakami gramy koncert na Arenie O2, bo koncert Imagine Dragons odwołali. - po tej wiadomości od razu posmutniałam  - Chciałbym żebyś przyszła. To dla mnie ważne. - prosił - Mamy dla Ciebie z chłopakami niespodziankę... - zachęcał.
- Niech będzie. Tylko nie mam biletów, a pewnie juz wszystkie wyprzedane. - próbowałam go zgasić.
- To fakt. Bilety poszły już po 5 minutach - zaśmiał się. - Ale nie martw się. Mam bilet dla Ciebie i Lilo. - zapewnił, a ja spojrzałam na Lilo, która próbowała nie wybuchnąć radością. - Dzwoniliśmy już do Sashy, ale dziś nie może, bo pojechała do swojej ciotki na cały dzień.
- O której jest ten koncert? - zapytałam niechętnie.
Malik uznał to za zgodę, więc zaczął się drzeć w niebo głosy, a za Nim, co słyszałam reszta zespołu. - O 20:00. Spotkajmy się w Milk Shake City o 17:00.- ogarnął się.
- Niech będzie. Do zobaczenia. - rozłączyłam się i spojrzałam na Lilo. - No to dzisiaj idziemy na koncert. - powiedziałam lekko się uśmiechając, a Ona zaczęła się głośno cieszyć.
- Jesteś najlepszą siostrą na całym świecie! - nagle mocno mnie przytuliła i wybiegła w podskokach radości, z mojego pokoju.
Poczułam się dobra. Jak nigdy dotąd. W końcu idę na koncert zespołu za którym nie przepadam, ale skoro chłopcy chcieli i maja dla mnie jakaś niespodziankę... Czemu nie? 

Na mieście byłam punktualnie. Nie widziałam nigdzie Zayn'a i napalonych fanek na horyzoncie ale widziałam jakiegoś dziwnego, wielkiego mężczyznę stojącego przy wejściu, który patrzył się na wszystkich bardzo podejrzanie, więc wślizgnęłam się do Milk Shake City. Zastałam go, siedzącego na Naszych siedzeniach. 


Dopiero po chwili mnie zauważył i się uśmiechnął. Wstał i skierował się w moją stronę. Przywitaliśmy się buziakiem w policzek i zasiedliśmy do stolika.
- To Twój ochroniarz? - spytałam Malika wskazując palcem na tamtego mężczyznę.
- Tak - parsknął śmiechem - Jest nowy. Ma na imię Oliwer. - odpowiedział patrząć na ochroniarza.
- A gdzie jest tłum fanek? - zapytałam z aktorskim zdziwiniem, a chłopak ponownie sie zaśmiał.
- Przyszedłem pół godziny wcześniej i już porozdawałem autografy i takie tam. - odpowiedział. - wciąż nie mogę przyzywczaić się do sławy... - przyznał szczerze.
- A ile już jesteście na TOP'ie? - zapytałam zupełnie nie wiedząc.
- Trzy lata... - opowiedział. - Ty chyba na prawdę nic o nas nie wiesz. - słusznie zauważył.
- Jakoś nie interesowała mnie to... - wzruszyłam ramionami.
Zayn opowiedział mi wszystko o jego zespole, a ja? Słuchałam z zainteresowaniem. Na prawdę mnie to ciekawiło. I TO BYŁO DZIWNE.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - w pewnym momemncie krzyk, który dobiegał gdzieś za mną, przerwał nam rozmowę.
Spojrzałam na źródło dźwięku i westchnęłam, tak samo jak Zayn. Oni na prawdę nie mieli chwili prywatności. 
- Zayn kooooocham Cię! - podbiegła do Naszego stolika. - Czy możesz dać mi autograf? Proszę, proszę, proszę!!!!!!!!!! - Zayn spojrzał się na mnie z miną w stylu "Mówiłem Ci" i wstał od stolika, zabierając długopis od dziewczyny podpisując się tym samym na jej plakacie.
Dziewczyna patrzyła na mulata zaczarowana. To dobrze. Przynajmniej nie zwróciła na mnie uwagi.
- Jesteście razem? - zapytała urywając się jak Filip z Konopii kiedy Zayn oddał jej długopis.
- Nie... - oparliśmy równocześnie.
Dziewczyna zaczęła mi się intensywnie przyglądać.
- No tak! - wybuchła. - Przecież to Ty byłaś wczoraj pod klubem z Harry'm! - przełknęłam głośno ślinę. Jednak już wszyscy to widzieli... - Jak śmiesz zabierać się najpierw za Harry'ego a teraz za Zayn'a?! - zaczęła się do mnie niebezpiecznie przybliżać, toteż posunęłam się dalej na siedzeniu. Zayn zaczął ją podtrzymywać jedna ręką, a drugą wziął jakiś dziwny przyrząd i Nim zadzwonił. Po chwili jego ochroniarz wszedł do lokalu i zaczął odciągać do nas dziewczynę.
Ta cała akcja była jakaś zdrowo pojebana. Gdyby nie to, ta dziewczyna wydrapałaby mi oczy, albo i zabiła... 
- Dzięki Zayn. - podziękowałam mu cały czas wychodząc z szoku i przerażenia odprowadzając wzrokiem szarpiącą się z ochroniarzem dziewczynę.
- Teraz i Ty będziesz potrzebowała ochroniarza... - stwierdził z poczuciem winy siadając na swoje miejsce.



- 10...9...8...7...6...5...4...3...2...1 ! - wszystkie fanki na arenie właśnie skończyły odliczać rozpoczęcie się koncertu chłopców. Po chwili wybuchły jakieś pompy z dymem, a z podłogi wyłoniło się całe One Direction, a za Nim przeraźliwy krzyk radości.
Stałam pod samą sceną z Lilo, która stała na drabince, żeby mogła wszystko lepiej widzieć. Jej oczy były teraz wielkie i wpatrzone tylko w jeden punkt. W chłopców.
- Hej, hej, hej! - przywitał się ze wszystkimi rozentuzjazmowany Louis.
- Loooooooooondyn! - krzyknął Niall.
- Jak tam u Was leci? - zapytał Liam, a wszyscy w krzyk z Lilo włącznie.
- To chyba znaczyło że OK. - odpowiedział roześmiany Harry.
- Dobra, dobra. To jak myślicie? Jaka będzie pierwsza piosenka? - zapytał Zayn siadając na schodach prowadzących na górę sceny.
Wszyscy zaczęli krzyczeć jakieś tytuły piosenek.
- LWWY! LWWY! - krzyczała Lilo.
- Live While We're Young! - krzyknęli jednocześnie i znowu okrzyki radości.
(po obejrzeniu całego koncertu)
Na koniec koncertu Niall wskazał na Lilo, na co Ona zaczęłą płakać z radości.
Muszę przyznać ze chłopcy świetnie rozbawiali fanów i była czasami na prawdę zabawnie, a to przecież dopiero jedna piosenka. Na przykład to, z jakim wejściem wszedł Niall, albo jak Liam wskazał na jakąś fankę i... barabara. Ogólnie to było bardzo śmiesznie.
- Następną piosenką będzie ... - zaczął Harry
- Kiss You! - zakończył za Niego Louis i Zayn.
W tej piosence Harry w końcu nas zauważył i się uśmiechnął. Potem raz śpiewali chłopcy a raz fani. To było na prawdę fajne! Nawet próbowałam sama śpiewać.  Na koniec piosenki posypały siie biało - czerwone conffetti i chłopcy zniknęli.
Oczekiwaliśmy w napieću kiedy się pojawią.
- Tą piosenkę chcę zadedykować mojej nowej przyjaciółce Alex... - odezwał się Zayn, wyłaniając się z jakiegoś zakamarka a za Nim reszta One Direction. Pokazali mnie na telebimie. To było trochę dziwne, ale też ekscytujące.
- Zapraszamy Cię Alex na scenę! - krzyknął Harry, a jeden z ich pracowników postawił krzesło na środku sceny. Lilo patrzyła się na mnie wielkimi oczami jak spodki, ale też się cieszyła. Po chwili Liam i Louis pomogli mi wejść na scenę, przy czym Paul lekko mnie podniósł żeby im trochę pomóc.
- To jest Nasza przyjaciółka Alex Harrison, którą poznaliśmy niedawno. - przedstawił mnie Liam trzymając za nadgarstek
- Na widowni siedzi również jej siostra Lilo. - uświadomił wszystkich Louis, a na telebimie pokazała się moja szczęśliwa od ucha siostra.
- Pozdrawiamy Cię Lilo! - pomachał do Niej Niall.
Wszyscy krzyczeli bardzo głośno.
- Po koncercie Was zabije... - szepnęłam do Harry'ego i Zayn'a, na co oni tylko się zaśmiali. Usiadłam na wysokim krześle i patrzyłam na tych wszystkich fanów. Było ich z tysiąc, albo i więcej.
- Ta piosenka jest dla Ciebie... - powtórzył Harry i ich band zaczął grać pierwsze dźwięki piosenki.
Rozległ się krzyk, po czym grobowa, nastrojowa cisza, po czym Zayn zaczął śpiewać pierwszy :
- Your hands, fits in mine like it's made,
just for me, 
But bear this is mind, it was meant to 
be
And I'm joining up the dots with the 
freckles on your cheeks,
And it all makes sense to me

C.D.N
 _______________________________________________________
Siema, siema, siema! JESTEM! What's up? Czekaliście? Przy tym rozdziale pomógł mi kolega - Ścięty Jezus. DZIĘKI!
Co dalej będzie z Tyson'em? 
Czy Alex i Harry poprawią swoje stosunki?
Co z Zayn'em? 
Czy Alex jest milsza? Jak tak, to DLACZEGO? 
Co z tymi zdjęciami? Jak to odbiorą inne fanki?
Fajny wstęp do niespodzianki zrobili jej chłopcy? JAKA TO PIOSENKA?
25 komentarzy - ciąg dalszy 
SEE YA! ♥